sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 20 cz. II

Witajcie kochani nowi i "starzy" czytelnicy ;) Sama nie wiem, co napisać na początek... Bo wypadałoby napisać cokolwiek słowem wstępu skoro opowiadanie zostało przeniesione na nowego bloga. Wydaje mi się, że tym "starym" czytelnikom wszystko wyjaśniłam na Facebook'u, dlatego może skieruję kilka słów do tych, którzy z After Dark zetknęli się pierwszy raz ;)

Rozpoczynam od II części rozdziału 20, ponieważ jest to KONTYNUACJA opowiadania przeniesionego z bloga www.After--Dark.blog.onet.pl - tam możecie zapoznać się z pierwszą częścią opowiadania i poprzednimi notkami części drugiej. Wszystkie linki znajdziecie tutaj w menu na stronie "Poprzednie części opowiadania" ;).

Dzisiejsza notka jest spokojniejsza niż ostatnie, a przynajmniej tak mi się wydaje. Trochę nudnawa jak dla mnie, ale to tak zwana "cisza przed burzą" ;).

Nowy rozdział postaram się dodać za kilka dni - jeszcze przed wyjazdem na wczasy. Enjoy :) :*


Usiadłam na łóżku, przyciskając do nagiego ciała cienką kołdrę. Leżący obok Paul nie zwrócił uwagi na to, że odkryłam jego tors. Założył ręce za głowę, podążając wzrokiem za moimi ruchami. Sięgnęłam do leżącej na szafce torebki, wydobywając z niej fioletowy notes, a Paul roześmiał się.
– No chyba nie zapiszesz tego w senniku!
Posłałam mu pełne rozbawienia spojrzenie.
– To akurat mój notatnik – rzuciłam, unosząc zeszyt i lekko nim machnęłam. – Chciałam sprawdzić, kiedy mam pierwsze wykłady…
– Ubliżasz mi! – powiedział z wyrzutem. – Po czymś TAKIM myślisz o wykładach… Moment! Jakie wykłady!?
Podniósł się i przybliżył do mnie, zaglądając do notatnika, który właśnie otworzyłam. Roześmiałam się, opierając o jego tors i pozwalając objąć się ramieniem. Jego udawane oburzenie, które później zamieniło się w zdziwienie wydało mi się takie słodkie…
– Zapisałam się na studia. Zaczynam od przyszłego miesiąca – wyjaśniłam, poważniejąc. – Jakoś nie było okazji, żebym o tym wspomniała. Wybacz.
Dopiero kiedy leżeliśmy wtuleni w siebie i żadne nieprzyjemne myśli nie zaprzątały mojej głowy, przypomniałam sobie o studiach. Wszystko dlatego, że usilnie starałam się zapomnieć o tym, co stało się dwa dni wcześniej…
Paul pokiwał głową z uznaniem i ucałował mnie w czubek głowy. Podniosłam wzrok, by sprawdzić jego reakcję. Jego zdanie było dla mnie bardzo ważne. Tak ważne, że pewnie gdyby powiedział, że nie mam iść na studia, nie zrobiłabym tego.
– Co o tym myślisz? – spytałam, gdy jego twarz przybrała dobrze mi znany obojętny wyraz.
– Myślę, że to dobry pomysł. Cieszę się – powiedział, a przez jego twarz przemknął lekki uśmiech. – Sam kiedyś chciałem iść na studia, więc…
Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się. Nigdy nie wspominał o swoich planach sprzed naszego poznania, a ja nie pytałam. Wydawało mi się, że dobrze prosperujące studio fotograficzne jest spełnieniem jego marzeń – takie sprawiał wrażenie. Uznałam, że taka szczera rozmowa będzie dobrym początkiem nowego etapu naszego związku.
– Miałem iść na prawo na Harvard – powiedział, gdy spytałam go o jego wymarzone studia. – Dostałem stypendium naukowe w ostatniej klasie szkoły średniej. Liz zaszła w ciążę, więc zrezygnowałem – wyjaśnił, widząc moje zdziwienie. – Co ty będziesz studiowała?
– Parapsychologię.
Poczułam, że się rumienię. To brzmiało dumnie, kiedy chwaliłam się Tylerowi czy Marco, ale teraz zrobiło mi się głupio. Może dlatego, że Paul miał poważne plany na przyszłość (prawo brzmiało tak wyniośle…), a ja zamierzałam studiować kierunek, po którym nie miałam żadnych szans na zatrudnienie.
Zdawał się nie zauważać lekkiego rumieńca, który sprawiał, że policzki mnie piekły. Uśmiechnął się tylko, po czym ponownie położył na łóżku.
– Myślę, że to dobry pomysł. Zajmiesz się czymś, może dowiesz się czegoś nowego… Na pewno będziesz miała wiele okazji, żeby zabłysnąć na egzaminach – przy ostatnim zdaniu roześmiał się i musnął dłonią moje ramię. – Jest jeszcze coś, o czym zapomniałaś mi wspomnieć?
Jego ton był beztroski, ale wyczułam, że pytanie ma drugie dno. Z niewinnym uśmiechem pokręciłam głową. Było kilka drobnych spraw, o których nie wspomniałam, ale też kilka poważnych… Jak to, że Justin był jego ojcem.
Ale przecież Paul nie mógł mieć o tym pojęcia. Wiedziałam to tylko ja, Leo, Jessica… No i rzecz jasna Justin z Dianą. Biorąc pod uwagę, że jego kuzynka i przyjaciel razem ze mną uznali, że Paul nie powinien się o tym dowiedzieć, a Justin raczej nie miał zamiaru wyjawiać takiej tajemnicy, mój ukochany nie powinien mieć powodów do podejrzewania mnie o kłamstwa.
Było jednak coś, o czym wiedziałam, a o czym Paul mi nie powiedział. Krzysiek…
– A ty chciałbyś mi o czymś powiedzieć? – spytałam zadziornie, przypominając sobie słowa Justina o wizycie mojego brata w Polsce.
Paul pokręcił głową, a jego mina była tak przekonywująca, że gdybym nie znała prawdy, uwierzyłabym. Kłamał mi w żywe oczy, a ja miałam być z nim szczera!?
– I mój brat wcale nie odwiedził cię w styczniu… – wypaliłam ze złością.
– Och, o to chodzi… – machnął ręką, jakbym wspomniała o czymś zupełnie nieistotnym. – Nie odwiedził mnie. Przyleciał do Justina. Wpadliśmy na siebie przypadkiem.
Pokręciłam głową i zamrugałam gwałtownie. Po co mój brat miałby przyjeżdżać do Justina!? Przecież go nie znał, nie wiedział o jego istnieniu!
Paul pokrótce opowiedział mi o wizycie Krzyśka w domu Blackwooda. Od wyjazdu z Polski po „śmierci” Paula szukał kogoś, kto mógłby przemienić go w upiora i zapewnić życie wieczne. Ktoś polecił mu właśnie Justina, ale ten, zajęty swoimi sprawami, odmówił. Przy wyjściu Krzysiek natknął się na Paula, któremu z kolei powiedział, że jeśli ten go przemieni to ja nie dowiem się o tym, że mój ukochany wciąż żyje.
– Muszę przyznać, że byłem wtedy troszeczkę niemiły… – dokończył przymilnym tonem. – Nie chciałem go przemieniać i nie chciałem, żeby zepsuł mi plany.
Jęknęłam, z rezygnacją opadając na łóżko. Paul westchnął ciężko.
– Rozumiem, że nie mam już szans na wspólny prysznic…

Utrzymywał, że nie powinnam na razie widywać się z Krzyśkiem. Jego zdaniem moja anielska energia była zbyt kusząca, żeby oparł jej się młody upiór. Na nic zdały się moje prośby i tłumaczenia, że przecież potrafię zablokować chi. Zakaz był bezwzględny i został poparty przez Tylera, który co prawda bywał teraz w domu okazjonalnie, ale za to zaznaczał swą obecność niezbyt miłymi komentarzami odnośnie całej sytuacji, w której się znaleźliśmy.
Podejrzewałam, że jego zachowanie ma związek nie tylko z faktem, iż pomagał Krzyśkowi przyzwyczaić się do życia jako upiór (co ponoć robił z własnej, nieprzymuszonej woli…), ale też z tym, że relacje między mną a Paulem wyraźnie się poprawiły. Spędzaliśmy razem więcej czasu, prawie codziennie zostawał na noc, a nawet dwa razy przygotował kolację tylko dla mnie i Thomasa. To musiało boleć go bardziej niż spędzanie czasu z Krzyśkiem.
Zresztą, nie miałam czasu ani ochoty się tym przejmować. Miałam inne zmartwienia na głowie…
Od pewnego czasu moje stały się inne. Zniknęły realistyczne koszmary z furiami, rytuałem ofiarnym i innymi magicznymi rzeczami, które, choć nieznane, przerażały mnie nie na żarty. Pojawiły się sny z Paulem i mną w roli głównej. Z jednej strony całkiem przyjemne, obiecujące i nawet trochę podniecające, ale z drugiej strony…
Z drugiej strony przerażał mnie fakt, że śnią mi się takie rzeczy. Wydawało mi się to trochę chore, bardzo wstydliwe, zdecydowanie nie do przyjęcia. Teraz, kiedy miałam go pod ręką i mogłam wtulać się w niego całą noc, budziłam się z przerażeniem i wstydem malującym się na zaspanej twarzy zaraz po tym, jak we śnie namiętnie mnie całował i kładł na pięknie posłanym łóżku.
Taki sen był dobry, ale tylko jednorazowo…
A najbardziej przerażające było to, że był tak samo realistyczny jak wszystkie sny ostrzegawcze przesyłane mi przez drugą stronę. Nie rozumiałam, dlaczego ktoś zmarły miałby mnie informować o tym, że prześpię się ze swoim chłopakiem. Po dłuższym czasie, gdy sen zaczął mnie naprawdę mocno przerażać, przestałam też mieć ochotę na jakiekolwiek zbliżenia z Paulem.
Drugą najgorszą rzeczą w tym wszystkim był fakt, że znów musiałam kłamać. Nie dość, że wciąż ukrywałam przed Paulem kto jest jego ojcem, to jeszcze po prostu nie mogłam mu powiedzieć, jaki sen budzi mnie codziennie w środku nocy. Nie mogłam, bo za bardzo wstydziłam się i bałam jego reakcji…
W końcu przestał pytać. Każdej nocy bez słowa po prostu przytulał mnie mocniej i całował w czubek głowy, ciężko wzdychając.
– Dobrze się czujesz? – spytała Jessica z troską.
Siedziałam właśnie w salonie, przeglądając album, który znalazłam w jednym z pudeł Paula. Były to pamiątkowe zdjęcia z jego licealnych czasów, a na większości fotografii przewijała się słodka twarz Elizabeth, ale widać było, że już wtedy Paul miał smykałkę do aparatu. 
Podniosłam wzrok znad przyklejonych do kredowego papieru zdjęć i uśmiechnęłam się lekko. Zmusiłam się do skinięcia głową, chociaż nie widziałam większego sensu w okłamywaniu Jess. Od dłuższego czasu wszystko uważnie obserwowała z boku i musiała zauważyć, że gdy Paul odwracał wzrok smutniałam. Nie, zdecydowanie nie czułam się dobrze. Głównie przez wyrzuty sumienia i upokarzające sny.
Usiadła na stojącym przy biurku krześle i westchnęła ciężko, posyłając mi pełne współczucia spojrzenie.
– Nie wiesz, jak mu o tym powiedzieć, prawda?
Bez namysłu pokiwałam głową.
– Elizabeth też nie wiedziała… – dodała po chwili tonem, który prawdopodobnie miał mi dodać otuchy.
Nie zastanowiłam się nad tym, o czym mogła mówić. Wydawało mi się to takie oczywiste, że chodziło o Justina. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że przecież Liz nie miała z tym nic wspólnego, nie była w to wtajemniczona. Posłałam więc Jess pełne zdziwienia spojrzenie.
– Nie rozumiem… O czym ty mówisz…?
– No, o dziecku – rzuciła, jakby to było oczywiste.
Zamrugałam gwałtownie i otworzyłam usta ze zdziwienia, obserwując, jak troskę i pewność siebie na twarzy Jess zastępuje szok.
– O mój Boże… Ty jeszcze nie wiesz…

4 komentarze:

  1. jezu ona jest w ciąży... XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju kocham ten rozdział <3 Selena jest w ciaży? Bardzo sie ciesze ;D Ciekawe jak zareaguje na tą informacje Paul.. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. więc no Hostesso, jako, że uwielbiamubóstwiam i kocham Twoje genialne opowiadanie doszłam do wniosku, że równie umiejętnie odpowiesz na kilka pytań, jeśli nie chcesz - nie musisz. OTAGowałam Cię ;-* Więcej szczegółów na www.taka-se-nazwa.blog.onet.pl


    Mal ! ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona jest w ciąży... o Boże, co za szok przeżyłam. Może i to dobrze, że jest... ale dziecko? Sama nie wiem czy jestem do tego przekonana. Ale zobaczy się co będzie dalej. A po za tym zaimponował mi tekst ,, Rozumiem, że nie mam już szans na wspólny prysznic… " Hahahaha ;D. Jesteś genialna! Zabieram się do czytania kolejnego rozdziało, bo się wciągnęłam niemożliwie... Pozdrawiam,


    Is.

    OdpowiedzUsuń