Strasznie cieszy mnie wzrastająca liczba wyświetleń bloga, którą mogę teraz na bieżąco kontrolować, jednak martwi mnie ilość komentarzy :( Zwykle było ich więcej :(
Pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia wkrótce (mam nadzieję ;) )
Wkrótce zacznie wyczuwać zmiany w twojej
energii. Musisz mu powiedzieć…
W żadnym wypadku nie pozwól im się sobą
karmić!
Musisz koniecznie dać się zbadać Leo…
Kolejny dzień z
rzędu przypatrywałam się świeżo zrobionemu testowi ciążowemu. Wciąż nie mogłam
uwierzyć, że te dwa różowawe paski faktycznie wskazują pozytywny wynik. Z
początku łudziłam się, że to pomyłka, że wyczuwane przez Jessicę zawirowania
mojej mocy to nie skutek ciąży ale mojego stanu psychicznego lub po prostu jej
błąd. W końcu byłam zmuszona przyjąć to do wiadomości.
Byłam w ciąży.
Wzięłam głęboki
oddech, usiłując powstrzymać łzy. Dlaczego to wszystko działo się właśnie
teraz!? Czemu nie mogłam zajść w ciążę wtedy, kiedy mój związek z Paulem był
idealny!?
Nie byłam zła
ani smutna dlatego, że wpadliśmy (bo to zdecydowanie była wpadka…). Nie
chodziło o sam fakt, że nosiłam w sobie dziecko. Nie bałam się tego, że sobie
nie poradzimy – doskonale wiedziałam, że kto jak kto, ale Paul idealnie nadawał
się na ojca. To, że pod moim sercem rozwijał się owoc naszej miłości napawało
mnie dumą, ale…
No właśnie.
Wciąż istniało „ale”.
Czarny Aston
Martin podjechał pod dom. Paul, który wysiadł z luksusowego samochodu, już z
daleka wyglądał na zadowolonego z życia. Ostatnimi czasy coraz bardziej
przypominał tego właściciela studia fotograficznego, z którym się zakochałam –
karmił się rzadziej, nabrał kolorów, częściej się uśmiechał. Niestety, jego
dobra forma i samopoczucie zupełnie mi się nie udzielały.
Jedyne, z czego
mogłam być w tej chwili zadowolona, to że dziwne sny ustały wraz z dniem, w
którym dowiedziałam się, że noszę w sobie dziecko Paula. Jessica nazwałaby to
ciekawym przypadkiem, ale ja doskonale wiedziałam, że po prostu ta pewna osoba
z drugiej strony przestała przesyłać mi swoją chorą wiadomość.
Wrzuciłam biały
plastikowy patyczek do kosza na odpady, który stał tuż obok. Ponownie
odetchnęłam głęboko, otarłam spływające po policzkach łzy i zablokowałam
energię. Przy odrobinie szczęścia może udałoby mi się wmówić Paulowi, że
zaczerwieniony nos i przekrwione oczy to wynik alergii, nie płaczu.
– Hej, skarbie.
Wszedł na taras
swobodnym, niemal tanecznym krokiem. Natychmiast ściągnął ciemne Ray-Bany i
pochylił się w moją stronę, by pocałować mnie na powitanie. W ostatniej chwili
cofnął się i przyjrzał mi uważnie, po czym szybko usiadł obok i chwycił moją
twarz w dłonie. Zauważył, że płakałam.
– Co się stało?
Z trudem
powstrzymałam wybuch histerycznego szlochu. Ignorując szczypiące od
napływających łez oczy, bez słowa pokręciłam głową.
Pogłaskał mnie
po policzku, drugą ręką chwycił mocno moją dłoń, a z jego twarzy zniknął
uśmiech. Martwił się. To był jeden z objawów tego, że mu zależy i chce, żeby
wszystko było jak dawniej. Jak w czasach, gdy chronił mnie przed całym złem
tego świata, często przytulał i z pasją okazywał to, jak bardzo mnie kocha.
Ale ja
zdecydowanie nie byłam gotowa, by mu powiedzieć. Czułam, że nie mogę tego
zrobić, dopóki mój brat borykał się z bolesną przemianą, Justin był w mieście,
a Paul wciąż spędzał mnóstwo czasu na tajemniczych wyjazdach i spotkaniach. Nie
mogłam tego zrobić, dopóki wszystko nie wróci do normy. Nie chciałam, żeby znów
wszystko kręciło się tylko wokół mnie, żeby on i Tyler natychmiast zapomnieli o
cierpiącym Krzyśku, a Justin mógł wykorzystać ich nieuwagę do zadania nam
kolejnego ciosu.
Nie. Najpierw
mój brat przejdzie przemianę i przyzwyczai się do życia jako upiór, Paul
zakończy sprawę z Justinem, a Diana i Angie wyjadą. Najpierw wszystko będzie
jak kiedyś. Później powiem mu, że będziemy mieli dziecko…
– Sel…
– Kocham cię –
wydusiłam, z trudem przełykając łzy.
Odetchnął
lekko. Przysunął się znacznie bliżej i objął mnie, przyciągając do siebie.
Oparłam się o jego ramię i wtuliłam w skórzaną kurtkę.
Jego dotyk był
czuły, kojący. Świeży, seksowny, niezmienny odkąd się poznaliśmy zapach perfum
mile łechtał moje nozdrza. Natychmiast zapomniałam o troskach ostatnich dni,
uspokoiłam się i odprężyłam.
– Chcesz
porozmawiać?
Pokręciłam
głową i spojrzałam na niego. Lekki uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy.
Paul westchnął i delikatnie ucałował mnie w czoło.
– Mam dla
ciebie dobrą i złą wiadomość…
Jęknęłam,
odwracając wzrok. Dobrą wiadomość bardzo chętnie bym przyjęła, ale tych złych ostatnio
było zdecydowanie za dużo w moim życiu.
– Najpierw zła
– rzuciłam, nim Paul zdążył cokolwiek powiedzieć. – Potem pocieszysz mnie dobrą
– wyjaśniłam szybko.
Zaśmiał się pod
nosem i oparł brodę o czubek mojej głowy.
– Będę musiał
zniknąć na jakiś czas – oświadczył z ciężkim westchnięciem. – Proszę, nie
pytaj! – dodał szybko, gdy podniosłam głowę i otworzyłam usta, by zaoponować. –
Zaufaj mi.
Odniosłam
dziwne wrażenie, że to wszystko ma związek z Justinem i jego chorym planem, o
którym nie miał pojęcia chyba nikt prócz Paula. Posłusznie jednak pokiwałam
głową i wymusiłam uśmiech, który miał dać mojemu ukochanemu do zrozumienia, że
mu ufam i skoro podjął taką decyzję, to ja się z nią zgadzam.
– A ta dobra
wiadomość?
– Dobra
wiadomość czeka w moim samochodzie i jest już gotowa, żeby mieszkać wśród
żywych – zaśmiał się, odsuwając ode mnie. – Pomyślałem, że to najlepszy moment,
żeby Krzysiek wrócił do rodziny.
***
Usiadł na
kanapie tuż obok Elizabeth, która założyła nogę na nogę i odgarnęła z twarzy
blond loki. Błyszczące legginsy, których materiał przywodził na myśl lateks,
mocno przywierały do jej długich i zgrabnych nóg, jednak Paul nie zwrócił na to
większej uwagi. Najchętniej znalazłby się jak najdalej od byłej dziewczyny,
która prowokowała go każdym ruchem i spojrzeniem. Z ciężkim sercem przesunął
się w jej stronę, by zwolnić miejsce dla stojącej obok Angie. W głębi serca
miał nadzieję, że obecność czerwonowłosej anielicy pozwoli mu się skupić na
słowach Justina.
– A może twój
kochany braciszek zaszczyciłby nas swoją obecnością? – prychnął czarnowłosy
upiór, opierając się o skórzany fotel na którym dumnie usiadła Diana.
– Porozmawiajmy
o twoim – wycedził Paul, posyłając Justinowi złośliwy uśmiech.
Od kiedy
dowiedział się, że Justin jest bratem Wolfa, nie szczędził złośliwych uwag na
ten temat. Odczuwał dziką satysfakcję, gdy Justinowi brakowało słów, by
odpowiedzieć na zaczepki. Ostatnimi dniami każda okazja do zrobienia wstydu
Blackwoodowi sprawiała, że na twarzy Paula pojawiał się uśmiech.
– Widziałem go
w pobliżu starego domu Paula – rzucił Leo poważnym tonem, który prawdopodobnie miał
przerwać słowne przepychanki upiorów. – Później pojechał do centrum…
– Był w
mieszkaniu Seleny – wtrąciła Elizabeth, ponownie poprawiając włosy. Niby
przypadkiem musnęła przy tym ramię Paula, który jęknął w duchu i przesunął się
parę centymetrów w stronę Angie.
Westchnął i
wpatrzył się w drewnianą podłogę. Wolf nie miał zamiaru dłużej czekać na
„znak z niebios”, zwiastujący śmierć Paula. Przyjechał, by znaleźć przyczynę braku reakcji ze strony swego „bóstwa”, zlikwidować ją, lub po prostu złożyć Selenę w ofierze i spełnić przepowiednię. Nie mogli dopuścić, by zbliżył się do młodej anielicy. Nie teraz, gdy nie mieli żadnego planu.
„znak z niebios”, zwiastujący śmierć Paula. Przyjechał, by znaleźć przyczynę braku reakcji ze strony swego „bóstwa”, zlikwidować ją, lub po prostu złożyć Selenę w ofierze i spełnić przepowiednię. Nie mogli dopuścić, by zbliżył się do młodej anielicy. Nie teraz, gdy nie mieli żadnego planu.
– Byłoby po
problemie, gdyby ktoś ją przemienił. Wraz z naturą anioła straci moc i miano
Dziecka Księżyca – powiedziała Diana z wyrzutem. – Że też przez tysiąclecia
nikt na to nie wpadł!
Paul pochylił
się do przodu, oparł łokcie na kolanach i chwycił się za głowę. Takie wyjście
faktycznie ratowałoby Selenę przed Wolfem, ale czy naprawdę było dobre? Selena
z pewnością nie chciała takiego życia. On nie chciał takiego życia dla niej.
Egzystencja upiora tylko z pozoru była prosta… Za wszelką cenę musiał chronić
Sel przed takim losem.
– Nie możemy
jej przemienić. Nie przeżyje tego – wyjaśnił Justin.
– A kogo to
obchodzi!? – prychnęła czarnowłosa anielica.
– Mnie! –
wykrzyknął Paul, gwałtownie zrywając się z kanapy.
Angie
natychmiast chwyciła go za ramię, pragnąc powstrzymać przed rzuceniem się na
jej matkę, ale Paul wyrwał się z jej uścisku.
– I mnie –
rzucił Justin z westchnieniem. Posłał Paulowi uspokajające spojrzenie. – Selena
będzie żyła. To nie podlega dyskusji.
Paul bez słowa
podszedł do okna. Słowa Blackwooda uspokoiły go. Wiedział, że w tej sprawie
może być pewien jego słów.
– Obserwujcie
Wolfa – powiedział Brown z trudem przełykając ślinę, po czym ponownie obrzucił
spojrzeniem obecnych w pokoju. – Leo, pilnuj Sel. Nikt obcy nie może się do
niej zbliżyć – gdy elf pokiwał głową, spojrzał na Justina z rezygnacją. –
Zrobimy to po twojemu.
Upiór
natychmiast uśmiechnął się nieznacznie, jakby zadowolony z tego, że Paul
przyznał mu rację. Leo skierował się w stronę wyjścia, chcąc jak najszybciej
znaleźć się w pobliżu Seleny. Angie opuściła pokój zaraz po nim razem ze swoją
matką i Justinem. Paul ponownie odwrócił się do okna.
– Poddajesz się
– rzuciła zadziornie Elizabeth, a gdy nie zareagował, dziewczyna postanowiła
kontynuować. – Ty, ten potężny, wielki,
najlepszy Paul po prostu się poddajesz…
Zamknął oczy,
wciągnął powietrze do płuc, starając się zignorować słowa blondynki i stukot
jej obcasów, który zdecydowanie pobrzmiewał coraz bliżej niego.
– Ja po prostu
nie wierzę! Jesteś tchórzem! – roześmiała się dziewczyna. – Albo kretynem, bo
wierzysz, że plan Justina wypali…
Odwrócił się,
otwierając oczy gdy pierwsza łza spłynęła po jego policzku. Z trudem przełknął
ślinę. Płacz ścisnął mu gardło.
Z twarzy
Elizabeth zniknął uśmiech. Zastąpiło go zdziwienie i zmieszanie. Nigdy nie
widziała go płaczącego. Kiedy byli razem nigdy tego nie robił. Zawsze był
silny, twardy jak na prawdziwego mężczyznę przystało. Przy Elizabeth nigdy nie
pozwolił sobie na chwilę słabości.
– Liz, ja nie
potrafię jej pomóc – wyjąkał, starając się przerwać potok słonych kropli, które
coraz gęściej wypływały z jego oczu. – Nie potrafię jej uratować…
***
Krzysiek
wyglądał zupełnie normalnie. Ciemne włosy wprawdzie urosły od naszego
ostatniego spotkania, a cera nieco zbladła, ale brązowe oczy i kształtne usta
wciąż pozostawały niezwykle ludzkie. Stał się jednak cichy, jakby spięty.
Przywitał się ze mną przelotnym całusem w policzek… I to by było na tyle
braterskiej miłości, która została zastąpiona sztuczną obojętnością.
Siedzieliśmy w
salonie – on, ja, Jessica i Adrian, który wpadł akurat z wizytą. Wpatrywaliśmy
się w siebie w ciszy i żadne z nas nie wiedziało, jak rozpocząć rozmowę. W
duchu błagałam Tylera, żeby już zszedł z góry i jakoś rozładował napięcie,
choćby miał w tym celu rzucić kolejnym niemiłym komentarzem na temat Paula.
Krzysiek co
chwilę nerwowo zerkał na zegarek, odwracał wzrok ode mnie i Jessici, mrugał
nienaturalnie szybko. Kiedy Jessica odgarnęła niesforny kosmyk za ucho, wzrok
mojego brata natychmiast powędrował w jej stronę, stając się przy tym lekko
dziki. Adrian niespokojnie poruszył się na fotelu.
– To ja może…
Zablokuję swoją energię – zaproponowała dziewczyna, uśmiechając się
przepraszająco.
– Ty też
powinnaś – powiedział Tyler, który właśnie wszedł do salonu.
Natychmiast
skierował się do barku, z którego wyciągnął dwie szklaneczki i whisky. Po
chwili podał jedno naczynie z brązowym płynem mojemu bratu, a z drugiego wziął
potężnego łyka.
Prychnęłam
cicho, spuszczając wzrok. Problem polegał na tym, że energia, którą wyczuwali,
nie należała do mnie tylko do dziecka. Blokowałam swoją energię, by nie wyczuli
we mnie dwóch źródeł chi. Robiłam to nieustannie od chwili, gdy dowiedziałam
się o ciąży.
– Też chcesz? –
spytał niezbyt sympatycznym tonem, lekko unosząc szklaneczkę z whisky i spoglądając
na Adriana.
– Wolę piwo…
Tyler wskazał
ruchem ręki w stronę kuchni, a ja posłałam mu wściekłe spojrzenie. Czy mógł być
jeszcze bardziej niemiły? Bądź co bądź on też był gospodarzem w tym domu i
powinien zadać sobie chociaż tyle trudu, by ruszyć się do lodówki i podać piwo
gościowi!
Jessica
natychmiast podniosła się z kanapy, uśmiechając się do Adriana żeby dać mu
znak, że ona przyniesie mu napój.
– Brakuje ci
seksu z Seleną, czy po prostu jesteś dupkiem? – rzucił zadziornie Adrian.
Na reakcję
Tylera nie trzeba było długo czekać. Niemal w sekundę znalazł się przy moim
przyjacielu, pchnął go na oparcie fotela i mocno chwycił za gardło.
Pisnęłam,
niemal odruchowo podnosząc się z kanapy. Nim zrobiłam krok w stronę fotela,
Jessica chwyciła mnie za ramię i pokręciła znacząco głową. Jej spojrzenie
jednoznacznie dało mi do zrozumienia, że nie powinnam się w to mieszać w swoim
stanie.
– Zrób coś! On
go udusi! – krzyknęłam, gdy Adrian zrobił się mocno czerwony na twarzy, a Tyler
wciąż nie rozluźniał uścisku.
Krzysiek
spojrzał na mnie bez emocji. Przewrócił oczami i wstał, ciężko wzdychając.
– Puść go.
Wychodzimy. Muszę się nakarmić – rzucił od niechcenia.
Jego ton
jednoznacznie wskazywał na to, że los Adriana i moje zdanie są mu obojętne.
Tyler puścił gardło mojego przyjaciela, ale pchnął fotel, który natychmiast
przewrócił się do tyłu. Następnie bez słowa skierował się do wyjścia, a
Krzysiek podążył za nim.
Chwilę zajęło
mi otrząśnięcie się. Nie do końca rozumiałam, co tak naprawdę się stało. To, że
Ty rzucił się na Adriana mnie nie dziwiło, ale reakcja Krzyśka… Albo przemiana
go tak zmieniła, albo towarzystwo Tylera mu nie służyło. Wiedziałam jedno – mój
brat, choć bardzo go kochałam, nie był teraz osobą, z którą chciałam spędzać
czas.
W następnym odcinku:
* "Jedną rękę położył jej w talii, drugą na udzie. Przycisnął Elizabeth mocniej do ściany, a dziewczyna mruknęła zadowolona i delikatnie musnęła jego usta."
* "Jedną rękę położył jej w talii, drugą na udzie. Przycisnął Elizabeth mocniej do ściany, a dziewczyna mruknęła zadowolona i delikatnie musnęła jego usta."
* "Chwycił leżący we wnętrzu trumny nóż i jednym
szybkim ruchem wbił go w umięśnione lewe ramię."
* "– Do tragedii doszło dziś w nocy. Zginęło
piętnaście osób. Śledczy nie mają wątpliwości, że było to podpalenie."
Nie powiedziala mu o.O Nie wierze ; oo. Lecz, to jej decyzja. Poza tym... To Paul placze o.O. I jeszcze ta przemiana Krzyska... Za przeproszeniem wszystko sie pieprzy.
OdpowiedzUsuńDo tego ta zapowiedz kolejnego odcinka... Zabralo mi dech w piersiach. Czekam na kolejny i to tak bardzo sie niecierpliwoac, ze nie da sie tego opisac :)
Jeju.. Niesamowity rozdział. Liz mnie strasznie denerwuje i cały czas mam cichą nadzieje że to nie Paul "położy jej reke w tali a drugą na udzie". Proszę niech to nie będzie on.. ma przecież Sel która nosi jego dziecko :/ Ja chce już nowy rozdział :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział. A co do zapowiedzi mam nadzieję, że Paul po raz drugi nie zdradzi Sel z Elizabeth. Oby to był ktoś inny. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńwww.mowa-nocy.bloog.pl
Rozdział udany, jednak brakowało mi tu więcej akcji. Były ciekawe momenty, jednak wiem, że stać cię na więcej. ;) Następny rozdział chyba będzie bardzie4j ciekawy, bo to co napisałaś już mną wstrząsnęło.
OdpowiedzUsuńZachowanie Krzyśka mi się nie podoba. Nie wiem czy spowodowane jest ono jego przemianą, ale jeśli tak, to nie powinien być na wszystko obojętne.
Jak to Paul nie potrafi uratować Seleny?! To najbardziej mnie przeraziło w tym rozdziale. Przecież zawsze dawał radę. Nie może się poddać.
Czekam na następny.
Pozdrawiam:*
Jak Tyler zareagował... Nie dziwię się jak Adrian rzucił mu takim tekstem. Tylko szkoda, że go nie zabił,ale szkoda by mi było Seleny. Dalej nie umiem sobie poradzić z tym, że jest w ciąży. Powinna powiedzieć Paulowi, ale boje się jak on zareaguje. I tak samo boję się o Paula jak i o Selene. A po za tym zachowanie Krzyśka jest nie do zniesienia. Widać, że chłopak się bardzo zmienił.
OdpowiedzUsuńNo cóż... czekamy aż przyjedziesz ;*. Pozdrawiam ^ ^
Is.