Opasły tom z
pożółkłymi kartkami z hukiem spoczął na stole. Paul spojrzał na książkę bez
większego zainteresowania, po czym przeczesał palcami włosy i posłał stojącemu
naprzeciw bratu pełne politowania spojrzenie.
– Wiesz… Jestem
z ciebie dumny, że wreszcie coś przeczytałeś, ale tak się składa, że mam inne
plany i nie mam ochoty bawić się w klub książki – westchnął. – Kiedy mówiłeś,
że musimy pogadać o czymś ważnym, myślałem o czymś NAPRAWDĘ ważnym…
– Zamknij się –
warknął Tyler z wściekłością. – Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć?
Paul uniósł
brwi, kątem oka spoglądając na stojącą niedaleko Melody. Ukradkiem dostrzegł
kucającą na schodach Selenę, której blokada energetyczna uniemożliwiała jego
dziewczynie wyczucie anielicy i rzucenie się na nią.
– Nie wiem, o
czym bredzisz. Nie obchodzi mnie to, szczerze mówiąc – sapnął, wyciągając dłoń
do Melody, której ręka natychmiast powędrowała w jego stronę. – Ja i Melody
mamy inne plany. Wybacz.
– Thomas mi
powiedział – wycedził Tyler, gdy Paul ostentacyjnie odwrócił się do wyjścia.
Prychnął. Gdy
Tyler zadzwonił do niego, nalegając na spotkanie odniósł wrażenie, że chodzi o
coś poważnego, jak zaprzedana dusza Seleny, jej rozcięte plecy czy to, że zabił
jej dziecko. Teraz wiedział, że nie chodziło o żadną z tych rzeczy – Tommy nie
miał o tym wszystkim pojęcia. Nawet przypadkiem nie mógł podsłuchać, gdy o tym
rozmawiali, bo nie było go wówczas w domu.
– Serio?
Pięciolatek ci na mnie naskarżył? Co tym razem przeskrobałem? – zaśmiał się,
puszczając dłoń zdziwionej Melody. – O tym, że spotykam się z niezbyt lubianą
przez niego młodą damą, już wiem… – zaczął wyliczać na palcach, śmiejąc się
bratu w twarz. – O tym, że mnie nienawidzi, bo nie jestem z Seleną, też już
słyszałem… Zmuszam go czasem do jedzenia warzyw i zakazałem mu oglądania
telewizji po dwudziestej pierwszej, ale u ciebie pewnie nie ma tego rygoru,
więc…
– A o tym, że
nawiedza cię duch, słyszałeś?
Uśmiech
natychmiast zniknął z twarzy Browna. Melody wzięła lekki wdech, odwracając
wzrok.
Nie miał
zamiaru rozmawiać o tym z bratem. Kiedyś Tyler byłby pierwszą osobą, której
wspomniałby o swoim problemie. Teraz nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby
podzielić się z nim informacją o nawiedzających go duchach. I nie chodziło
bynajmniej o to, że morderstwo własnego syna (choć nieświadome) stawiało go w
bardzo złym świetle. Teraz po prostu dzieliło ich więcej, niż łączyło…
Na jego decyzję
o przemilczeniu tej sprawy wpływała też obecność Seleny. Nie chciał mówić
dziewczynie, że widuje duchy zabitych przez siebie osób, w tym ich syna. Nie
wiedział, jak to przyjmie.
– Nie wiem, o
czym mówisz – powiedział stanowczo, kątem oka spoglądając w stronę korytarza, z
którego Selena przyglądała mu się uważnie. – Duchy mogą nawiedzać ludzi, nie
upiory – warknął. – A teraz wybacz, chcę zabrać syna do domu… Thomas, wakacje
skończone!
Odwrócił się w
stronę wyjścia z kuchni, posyłając ponaglające spojrzenie Melody.
Nie chciał z
nikim o tym rozmawiać, tłumaczyć się. To był jego problem, sprawa jego, Melody
i Justina. Nikogo więcej! Miał dość wtrącania się innych w jego życie.
– Paul… Może
on… – zaczęła cicho Melody, spuszczając wzrok.
– Wychodzimy –
warknął. – Natychmiast. Do samochodu – wycedził, a dziewczyna drgnęła i
skierowała się do wyjścia.
Selena cofnęła
się kilka schodków w stronę piętra, gdy Melody weszła do korytarza z zamiarem
opuszczenia domu. Paul natomiast wszedł na piętro, nawet nie zaszczycając
zdziwionej anielicy spojrzeniem. Gdy stanął na schodku, na którym kucała,
chwyciła jego dłoń. Bez zawahania wyrwał się z jej delikatnego uścisku i
skierował do pokoju syna.
Był wściekły.
Nie wspominał o duchach przy Thomasie. Malec nie miał prawa wiedzieć takich
rzeczy! Pilnował się by nie mówić o tym nawet gdy chłopiec był w pobliżu.
– Paul,
zaczekaj… – szepnęła, podnosząc się z ziemi.
Podbiegła do
niego i, chwyciwszy za rękę, pociągnęła do swojego pokoju. Zamknęła za sobą
drzwi, opierając się o nie, po czym wpatrzyła w niego wyczekująco.
– Spieszę się…
– rzucił bez emocji.
Selena
westchnęła ciężko. Chwilę pokręciła się w miejscu, po czym obeszła Paula i podeszła
do okna. Chłopak ze zdziwieniem obserwował, jak dziewczyna opuszcza kremowe
rolety.
– Ja ci
wszystko powiedziałam – szepnęła, siadając na łóżku i wpatrując się w niego
uważnie. – Nie jestem głupia. Znam cię. Jeśli Tyler mówi prawdę…
Brown objął
głowę ramionami, odwracając się tyłem do dziewczyny. Z jednej strony miała
rację, ale z drugiej… Zbyt wiele kosztowało go podzielenie się tym z Melody…
Nie był typem osoby, która dzieliła się z innymi swoimi przeżyciami, uczuciami,
problemami. Po prostu nie.
– Paul! –
krzyknęła ze złością, gdy pokręcił głową.
– Co mam ci
powiedzieć!? – warknął, odwracając się ponownie do dziewczyny. – Jestem
nienormalny, to chciałaś usłyszeć!? Jestem upiorem, który nigdy nie został
przemieniony, który urodził się tylko po to, żeby chronić najważniejszego
anioła na świecie i który widuje duchy zabitych przez siebie ludzi!
Selena
zamrugała gwałtownie, jakby próbując pojąć, co właśnie wykrzyczał.
– Ty…
– Widuję ducha
naszego syna, Seleno! – krzyknął, a oczy naszły mu łzami.
Gdy zdał sobie
sprawdzę z tego, co powiedział, miał wrażenie, że serce stanęło mu na moment. Na
twarzy Seleny malowało się zdziwienie, jakiego nigdy wcześniej u niej nie
widział. Przenikało się z niewyobrażalnym bólem, który uderzał w Paula ze
zdwojoną siłą.
Nie wiedział,
jakim cudem udało mu się wydusić z siebie krótkie muszę iść i opuścić pokój bez słowa pożegnania.
– Tato,
przepraszam.
Paul siedział
naprzeciw syna, przypatrując mu się uważnie. W salonowej części apartamentu
panowała niezręczna cisza, którą co jakiś czas przerywał jedynie Thomas.
Siedząca na drugim końcu kanapy Melody, zajęta surfowaniem po Internecie,
podniosła wzrok i posłała Paulowi ponaglające spojrzenie.
– Tyle razy
prosiłem, żebyś nikomu nie opowiadał, co się dzieje w domu! – rzucił, zbierając
w sobie siły.
Nie przywykł do
podnoszenia głosu na Toma. Ciężko było mu to robić, zwłaszcza, że chłopiec
nigdy nie sprawiał żadnych problemów. Był chyba najgrzeczniejszym,
najspokojniejszym dzieckiem na świecie! Nic dziwnego, że Paul czuł, że wyrzuty
sumienia szybko go zjedzą.
– Już sam
powinieneś wiedzieć, że nie wolno ci tego robić!
– Ale…
– Nie
przerywaj, kiedy mówię! – krzyknął, a gdy malec drgnął, westchnął ciężko. –
Synku… Nawet jeśli nie podsłuchiwałeś, jeśli usłyszałeś o tym przypadkiem, to
nie wolno ci wynosić takich informacji z domu. Po prostu nie wolno.
Melody ponownie
podniosła wzrok znad ekranu laptopa. Posłała malcowi pełne współczucia
spojrzenie, po czym wróciła do swojego zajęcia.
– Nie
podsłuchiwałem! – powtórzył chłopiec. – Nie podsłuchiwałem!
– Thomas…
– Ja tylko
powiedziałem wujkowi o tym chłopcu, który za tobą chodzi! Ale to wujek! Nie
zrobiłem nic złego! – pisnął, zanosząc się płaczem. – Powiedziałem wujkowi, że
pomożesz temu chłopcu!
Paul zamrugał
gwałtownie, pochylając się do syna nad szklaną ławą.
– Co zrobię…?
Kto…? – wyjąkał, wpatrując się w syna z niedowierzaniem. – Melody, co on
właśnie powiedział?
Melody ciężko
westchnęła, odstawiając laptopa na kanapę, po czym przybliżyła się do Thomasa i
objęła go ramieniem.
– Myślę, że
twój syn na swój pokręcony, dziecięcy sposób chciał ci przekazać, że… On chyba
też widzi ducha tego chłopca… – powiedziała cicho, głaszcząc płaczącego Thomasa
po głowie.
Gdy Tom pokiwał
głową, Paul chwycił się za głowę i opadł bezwładnie na kanapę.
Nie wierzył
własnym uszom. Przez cały ten czas Tommy widział to, co on? To było niemożliwe,
po prostu niemożliwe! Przecież to Paul zabił tych ludzi, nie Thomas!
– Jakim
cudem…!? – mruknął do siebie.
– Myślę, że to
się nazywa przeniesienie – powiedziała Melody spokojnie, kartkując książkę. –
Jesteś z Thomasem bardzo związany, więc zaklęcie rzucone na ciebie działa też
na niego. Ty cierpisz i on też tego doświadcza. Tutaj akurat dosłownie…
Paul przewrócił
kilka kartek swojej książki, posyłając stojącemu pod oknem Justinowi pytające
spojrzenie. Blackwood pokręcił głową, po czym wrócił do obserwowania siedzącego
obok Paula, wystraszonego Thomasa.
Gdy Melody
zasugerowała, iż powinni spytać o radę Justina, Brown zgodził się niemal
natychmiast. Teraz wyjątkowo mocno zależało mu na tym, by rozwiązać zagadkę
pojawiających się duchów i odesłać je tam, gdzie ich miejsce. Nie chciał, żeby
Tommy musiał ich oglądać.
Justin nie miał
wiele do powiedzenia w tej sprawie. Wprawdzie zainteresowało go to, że Tom, człowiek
i niewinne dziecko, widuje duchy. Stał w jednym miejscu, obserwując chłopca,
któremu z trudem udało się uspokoić.
– Tato…
– Nie teraz –
rzucił natychmiast Paul, wracając do lektury pochodzącej z czternastego wieku
księgi. – Ustaliliśmy już, że widzę ich, bo ich zabiłem. Thomas większości z
nich nawet nie znał! Dlaczego ich widzi!? – rzucił z irytacją.
– Nie wiem, ale
mam dziwne przeczucie, że to ma coś wspólnego z Seleną – mruknęła ledwo
słyszalnie Melody, a gdy dostrzegła pełne niedowierzania spojrzenie Paula,
westchnęła. – W sensie, że to wszystko w sumie sprowadza się do jednego
momentu… Ty i Tommy zaczęliście widzieć duchy, skrzydła Seleny zaczęły krwawić…
Jak dla mnie to śmierdzi czarną magią na kilometr. Może ktoś was nie lubi i
chciał, żebyście cholernie cierpieli.
Justin ożywił
się, gdy Melody wspomniała o skrzydłach Seleny. Podszedł do Thomasa,
uśmiechając się niewinnie, a czarne upiorze oczy na moment rozbłysły.
– Myślę, że za
mało słuchacie dzieci… – powiedział, kucając przy kanapie. – Thomas, powiedz
mi… Kogo widziałeś? Dokładnie…
Chłopiec
niepewnie spojrzał na Paula. Nie wiedział, czy może o tym rozmawiać z Justinem.
Gdy ojciec lekko skinął głową, Thomas ponownie spojrzał na kucającego przy nim
Blackwooda.
– Takiego
małego chłopca – szepnął Tom, wzruszając ramionami. – Chodzi za tatą od
jakiegoś czasu… Obserwuje go i tata też na niego czasem patrzy… On jest mały i
jeszcze nie umie mówić, ale myślę, że on chce, żeby tata mu pomógł…
Justin klepnął
Thomasa w ramię i podniósł się, uśmiechając się do Paula. Po jego minie można
było wywnioskować, że właśnie zaczął świetnie się bawić, a Brownowi absolutnie
nie było do śmiechu.
– Nie
zrozumiałeś, prawda? – rzucił z rozbawieniem.
Paul wpatrywał
się w Blackwooda bez emocji. Zaczynał żałować, że pozwolił Melody go tu
ściągnąć.
– Tommy nie
widzi tych duchów, co ty… On widzi tylko dziecko – powiedział z triumfem,
pogłaskawszy przestraszonego Thomasa po głowie. – Dziękujemy, Tommy. Możesz
iść, tata później przeprosi za to, że na ciebie nakrzyczał. – mruknął.
Thomas ponownie
niepewnie spojrzał na Paula, który tylko skinął głową. Szybko zeskoczył z
kanapy i pobiegł na piętro.
– Nie widzi go
dlatego, że go zabił. To oczywiste, że zrobił to ktoś inny! Widzi go, bo jest niewinnym dzieckiem i chłopiec chce
się mu pokazywać. A chce, ponieważ… – kontynuował Justin, po czym ponaglająco
spojrzał na Paula, który lekko się spiął. – Teraz wchodzisz ty… – szepnął ze
złośliwym uśmiechem.
Brown
zrozumiał, do czego dążył Justin. On wiedział…
Melody odłożyła
książkę na bok. Spoglądała to na Paula, to na Justina, a jej mina jasno dawała
im do zrozumienia, że nie wie, co się wokół niej dzieje.
– Paul… –
szepnęła, szturchając go lekko w ramię.
Brown zamknął
oczy, oddychając głęboko.
– Ponieważ jest
jego bratem – wydusił z siebie. – Thomas widzi chłopca, bo jest jego bratem.
– Co ma do tego
Selena!? – pisnęła Melody.
Dziewczyna
zrozumiała, gdy Paul odwrócił wzrok.
***
Tyler siedział
na brzegu kanapy, oboma rękoma ściskając dłoń nieprzytomnej Seleny. Uważnie wsłuchiwał
się w powolne bicie jej serca i płytki oddech, modląc się, by wreszcie
otworzyła oczy.
Dziewczyna
straciła przytomność już kilka minut temu. Stała w salonie, oglądając prognozę
pogody, a sekundę później po prostu osunęła się na ziemię. Tyler, najszybciej
jak mógł, położył dziewczynę na kanapie i usiłował ocucić. Podał jej swoją
energię, na czole położył zimny mokry kompres. Nic nie działało. Gdy Selena
wciąż nie odzyskiwała przytomności, zadzwonił do brata.
Gdy rozległ się
dźwięk wibrującego na ławie telefonu, natychmiast odebrał, nawet nie
sprawdzając, kto dzwoni.
– Mamy kolejnego trupa – rzucił Leo na
powitanie. – Liz znalazła go w starej
rzeźni. Jakiś przejezdny…
Selena obudziła
się, gwałtownie łapiąc powietrze i podnosząc się na kanapie. Tyler rzucił
telefon na ziemię, chwytając rozedrganą dziewczynę w ramiona.
– Paul… –
wyjąkała, rozglądając się wokół z przerażeniem.
– Już tu jedzie – rzucił Tyler niespokojnie. – Już jedzie...
W następnym odcinku:
* – Mógłbym cię zabić od razu… [...] Najpierw jednak pozbawię cię wszystkiego, co dla ciebie ważne… [...] Pozwolę jej się trochę pomęczyć, żeby było zabawniej. Później stanie się dzieciobójczynią i zginie jak cała reszta tej chorej hołoty... Co ty na to?
* Mimo to przytknął usta do chłopca, zaczynając
pompować w niego swoją energię. Na próżno…
Żal mi Thomasa. Biedny chłopczyk, widzi swojego brata. To musi być straszne... Jednak Paul cierpi. Melody nie potrafi nic zrobić. Jest tylko przykrywką dla szybszego wychodzenia z domu i ucieczką dla prawdziwej miłości. Pisałam już, że jej nienawidzę? ;P
OdpowiedzUsuńBoję się, czytając zapowiedź następnego rozdziału. Co się stanie? Czy tym "chłopcem" będzie Tommy, czy może nienarodzone dziecko Seleny... A może jeszcze czarniejszy scenariusz, że zginie jakieś dziecko z rąk Seleny? Jejku, nienawidzę tej niepewności...
Czekam z utęsknieniem na następną notkę ;)
Dzień dobry, tu Elif - tęskniłaś? :) Dopiero teraz mogę przeczytać nowy rozdział, ponieważ ostatnio brakowało mi czasu - w przyszłym tygodniu mam ferie, więc nauczyciele KONIECZNIE muszą nam robić codziennie jakiś sprawdzian ;/.
OdpowiedzUsuńNo nic, zacznę może od błędów - nie urazisz się? :)
"(...) – Kiedy mówiłeś, że musimy pogadać o czymś ważnym myślałem o czymś NAPRAWDĘ ważnym…"
Tutaj występuje zdanie złożone, więc oddzielamy przecinkiem (przecinek przed "myślałem".
"– Nie wiem o czym bredzisz."
Znowu zdanie złożone, które oddzielamy przecinkiem.
"– Nie wiem, o czym bredzisz."
"Nie obchodzi mnie to szczerze mówiąc – sapnął, wyciągając dłoń do Melody, której ręka natychmiast powędrowała w jego stronę."
Przecinek po "to", gdyż tutaj mamy do czynienia z imiesłowem przysłówkowym (kończące się na "ąc", "łszy" i "wszy"). W takim przypadku ZAWSZE stawiamy przecinek.
"Nie obchodzi mnie to, szczerze mówiąc – sapnął, wyciągając dłoń do Melody, której ręka natychmiast powędrowała w jego stronę."
"Gdy Tyler zadzwonił do niego nalegając na spotkanie odniósł wrażenie, że chodzi o coś poważnego, jak zaprzedana dusza Seleny, jej rozcięte plecy czy to, że zabił jej dziecko."
Przecinek po "niego" - znowu imiesłów.
" – O tym, że spotykam się z niezbyt lubianą przez niego młodą damą już wiem…"
Znowu zdanie złożone. Przecinek po "damą".
"– O tym, że mnie nienawidzi, bo nie jestem z Seleną też już słyszałem… "
Znowu zdanie złożone. Przecinek po "Seleną".
"– A o tym, że nawiedza cię duch słyszałeś?"
Zdanie złożone - przecinek po "duch".
"Teraz po prostu dzieliło ich więcej niż łączyło… "
Przecinek przed "niż", ponieważ to zdanie złożone i akurat przed tym łącznikiem stawiamy przecinek, jednak tylko wtedy, gdy w zdaniu mamy dwa orzeczenia.
"– Nie wiem o czym mówisz – powiedział stanowczo, kątem oka spoglądając w stronę korytarza, z którego Selena przyglądała mu się uważnie."
Znowu zdanie złożone w wypowiedzi bohatera. Przecinek po "wiem".
"Pilnował się by nie mówić o tym nawet gdy chłopiec był w pobliżu. "
Zdanie złożone podrzędnie, które musimy oddzielić przecinkiem.
"Zamknęła za sobą drzwi, opierając się o nie, po czym wpatrzyła w niego wyczekująco."
Tutaj niby żadnego błędu nie ma, ale za to zdanie brzmi, jakby Selena opierała się o drzwi plecami w momencie, gdy je zamykała. Zdanie lepiej by brzmiało, gdybyś je napisała tak:
Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie, wpatrując się w niego wyczekująco.
"Gdy zdał sobie sprawdzę z tego co powiedział, miał wrażenie, że serce stanęło mu na moment."
Zdanie złożone - przecinek po "tego".
"– Tyle razy prosiłem, żebyś nikomu nie opowiadał co się dzieje w domu! – rzucił, zbierając w sobie siły."
Zdanie złożone - przecinek po "opowiadał".
"Blackwood pokręcił głową, po czym wrócił do obserwowania siedzącego obok Paula, wystraszonego Thomasa. "
Tutaj bez przecinka, ponieważ to imiesłów przymiotnikowy, przy którym nie stawia się przecinka.
"Tyler najszybciej jak mógł położył dziewczynę na kanapie i usiłował ocucić."
Tutaj jest wtrącenie, więc oddzielamy przecinkiem zwrot "najszybciej jak mógł".
No dobrze, znalazłam chyba wszystkie błędy. Nie masz wielkich problemów z interpunkcją, to bardziej zwykłe przeoczenie. Błędy, które wypisałam ci powyżej, były nieliczne, w większości przypadków radzisz sobie naprawdę dobrze (jestem pod wrażeniem, naprawdę, chylę czoła, bo większość autorów robi taki błędy, że odechciewa mi się czytać).
Hm, ciekawe, dlaczego Selena zemdlała... No cóż, kiedyś się dowiemy :).
No, to kiedy planujesz dodać nowy rozdział? Ciocia Elif czeka z niecierpliwością :).
Weny i zdrówka życzę, jak zawsze zresztą.
Elif
O jesu ;( Tyle błędów ;(
UsuńWszystkie już poprawiłam, ale przy takiej ilości to ja już nie wiem, czy chcę pisać dalej :D
Dziękuję za korektę :* Też chcę mieć taki mózg :D
Weź nawet tak nie mów... Jeśli przestaniesz pisać, to zobaczysz, znajdę Cię i... i zobaczysz. :)
UsuńJeśli chodzi o mózg, to nic takiego - taka wprawa. Jeśli się dużo czyta i pisze, to automatycznie wychwytuje się błędy. Ty też tak będziesz robić za niedługo, jeszcze zobaczysz :).
Problem w tym, że ja piszę właściwie cały czas, od ładnych paru lat ;) I czytam też sporo :D
UsuńOch jejku, przesadzasz ;). Piszę od jakichś ośmiu lat, więc... Więc nabrałam wprawy. Poza tym dalej robię masę błędów, bo tylko na nich się uczę :). Mam czternaście lat i dalej często coś przeoczam :).
OdpowiedzUsuńKiedy planujesz dodać nowy rozdział?
Elif
Przepraszam, sześciu lat. :)
UsuńJeszcze nie wiem. Jest gotowy, podobnie jak jeszcze następny ;) Czekam na "odpowiedni moment" ;)
UsuńTo super :). Będę czekać.
UsuńElif
supre!!!!! Zapraszam do mnie :) http://omegaopowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńsuper*
Usuń