piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 13

Uff, cała sesja za mną. Przedwczoraj dostałam wyniki z ostatniego egzaminu i okazuje się, że zdałam wszystko w pierwszym terminie, dlatego mam teraz dodatkowy tydzień wolnego. Ten czas poświęcę na nadrabianie zaległości na Waszych blogach i na pisaniu :) No i muszę jeszcze obejrzeć kilka zaległych odcinków seriali...
Ten rozdział nie należy według mnie do najlepszych. Ale... Sami oceńcie ;)

Selena siedziała na łóżku ze skrzyżowanymi nogami. Bawiła się skrajem polarowego koca, który spoczywał na jej kolanach. Tępo wpatrując się w brązowy wzór, palcami badała strukturę materiału.
– To był chłopiec…?
Na jej twarzy nie było smutku, złości. Delikatne oblicze anielicy nie wyrażało absolutnie żadnych emocji, ale Paul wiedział, że dziewczyna cierpi. W jej energii, z dnia na dzień coraz słabszej, wyczuwał prawdziwy żal. Nie był on mocny. Jakby stłumiony, wyciszany przez coś, dla innego upiora z pewnością niewyczuwalny, ale jednak był obecny.
Brown pokiwał głową. Usiadł na brzegu łóżka, odwrócił wzrok i z trudem przełknął ślinę. Przyjechał najszybciej jak mógł, gdy tylko Tyler zadzwonił z informacją, że Selena straciła przytomność. Kiedy wszedł do domu, dziewczyna czuła się już lepiej, ale, zdaniem Ty’a, było z nią coś nie tak.
Paul wiedział, że w dużej części chodzi właśnie o ducha ich syna. I choć nie chciał o tym rozmawiać, musiał. Był to winien Selenie.
– Jaki on jest? – spytała głucho, wciąż nie podnosząc wzroku na siedzącego obok upiora.
– Jest… Śliczny – powiedział powoli.
Wiedział, że musi ważyć każde słowo. To był bardzo delikatny temat, w końcu chodziło o ich zmarłe dziecko.
Selena powoli podniosła wzrok. Jej twarz wciąż pozostawała obojętna, a w oczach można było dostrzec dziwną pustkę.
– Miał… Ma piękne oczy –  dodał, biorąc głęboki wdech. – Wygląda jak Tommy kiedy był mały. Tylko oczy ma inne – wyjaśnił, a gdy Selena wciąż nie odrywała od niego wzroku, westchnął. – Brązowe. Jak twoje. Jednak jest w nich coś takiego, że każdy od razu mógłby powiedzieć, że to moje dziecko – uśmiechnął się lekko, przypominając sobie wzrok zmarłego syna.
Kąciki ust Seleny drgnęły, zupełnie jakby chciała się uśmiechnąć, ale nie mogła. Ponownie spuściła wzrok i zajęła się kocem.
– Porozmawiajmy o tym, dlaczego tu przyjechałem… – poprosił, biorąc głęboki wdech, by sprawdzić, czy jego brata nie ma w pobliżu. – Set tu był…?
– Nie – powiedziała szybko, podnosząc gwałtownie głowę. – Nie widziałam go od tamtego dnia. Po prostu zrobiło mi się słabo. To nic wielkiego.
– Seleno, to jest coś wielkiego! – krzyknął, a po chwili ściszył głos. – Musisz częściej odpoczywać… Dam Tylerowi serum, poproszę, żeby podawał ci je codziennie…
Powoli podniósł się z łóżka z zamiarem opuszczenia pokoju. Selena szybko chwyciła jego dłoń. Gdy na nią spojrzał, błagalnie pokręciła głową.
– Zaraz wrócę… – szepnął uspokajająco. – Połóż się.
Dziewczyna skinęła głową. Puściła jego rękę i posłusznie położyła się na łóżku, przykrywając dokładnie kocem.
Paul zszedł do salonu. Bił się z myślami. Co ma powiedzieć bratu? Musiał jakoś wytłumaczyć zaistniałą sytuację, ale nie mógł powiedzieć Tylerowi wszystkiego. Na pewno będzie musiał zmierzyć się z rozmową o Thomasie, jakoś uspokoić brata, że z Seleną wszystko w porządku.
– Straciła przytomność, a chwilę później zadzwonił do mnie Leo. Znaleźli trupa – powiedział Tyler, gdy tylko Paul zszedł ze schodów.
Starszy Brown siedział na kanapie, wyczekująco wpatrując się w młodszego brata. Paul nie zareagował na jego słowa, choć zaintrygowały go.
– Twój syn mówi mi, że obaj widujecie jakiegoś ducha, masowo giną upiory, Selena ostatnio czuje się i wygląda coraz gorzej, a Leo i Liz wciąż obstają przy tym, że to ty przemieniłeś Melody i coś ukrywasz – mówił upiór, a na jego szarej twarzy powoli gościło coraz większe zdziwienie. – Co tu się, do cholery, dzieje!?
Tyler wstał z kanapy. Paul wpatrzył się w ziemię, powoli siadając na oparciu fotela. W głowie na zmianę rozbrzmiewały mu słowa Melody i Tylera. Nagle wszystko stało się dla niego dziwnie jasne.
Set, krwawiące skrzydła Seleny, duchy, które widywał… Wszystko sprowadzało się do jednego. Do niego…
Wstał i bez słowa pobiegł na piętro. Tyler przeklął kilka razy, po czym, głośno wyrażając swoje niezadowolenie spowodowane zachowaniem młodszego brata, opuścił dom. Paul zupełnie się tym nie przejmował – w głowie huczały mu tylko słowa, które miał za chwilę wypowiedzieć Selenie.
– On wykorzystuje twoją moc – powiedział, stając w drzwiach.
Leżąca w łóżku dziewczyna podniosła się na łokciach. Spojrzała na niego pytająco, a na jej twarzy malowało się prawdziwe zdziwienie.
– Powinienem był już dawno to wszystko ze sobą powiązać… – mruknął do siebie, wchodząc w głąb pokoju.
Powinien był, ale tego nie zrobił. Był zbyt zajęty sobą i związkiem z Melody, a raczej udowadnianiem wszystkim wokół, że nic nie czuje do Seleny, by myśleć logicznie. Zatracony w tym wszystkim do tego stopnia, że nie połączył faktów nawet, gdy Melody mu to podsunęła.
– Set wybrał ciebie, bo jesteś silna – powiedział powoli. – Wykorzystuje twoją moc. Twoje skrzydła zaczęły krwawić dokładnie wtedy, kiedy pierwszy raz zobaczyłem duchy. Teraz zemdlałaś, a niedaleko znów znaleziono zabitego upiora.
Selena pokręciła głową z lekkim niedowierzaniem.
– To niemożliwe – szepnęła. – Dobrze wiesz, że jestem słaba. Zawsze byłam. Teraz nie mogę nawet używać anielskich czarów! Nie mogę mu przekazywać mocy, bo jej nie mam… I dlaczego Set miałby chcieć, żeby ukazywały ci się duchy?
– No właśnie… Dlaczego miałbym tego chcieć?
Paul gwałtownie obrócił się w stronę, z której dochodził przyciszony męski głos. Ten dziwny akcent poznałby zawsze i wszędzie. Choć twarz stojącego w drzwiach od łazienki chłopaka była mu całkowicie obca, wiedział, czyja dusza znajduje się w tym, dość dziwnym i trochę obskurnym, „opakowaniu”.
Wykrzywił się, zasłaniając podnoszącą się na łóżku Selenę własnym ciałem.
– Cześć, maleńka – rzucił czarnowłosy chłopak z uśmiechem, a gdy Selena nie odpowiedziała, zaśmiał się. – Nie przedstawisz nas sobie? Och, zapomniałbym… Wcale nie musisz. Prawda, Paul?
– Zostaw ją w spokoju. Załatwmy to między sobą… Jak mężczyźni – warknął Brown.
Ubrany w czarną skórę chłopak przybrał na twarz najbardziej sztuczny smutek, na jaki było go stać.
– Och, nie… Nie psuj całej zabawy! – powiedział z wyrzutem. – Przyszedł czas, żeby nasz wszechmogący Paul też się czegoś nauczył od życia… I dostał nauczkę.
– Paul, o czym on mówi…? – szepnęła Selena, chwytając Paula za ramię.
Brown nie odpowiedział. Wpatrywał się z Seta z obrzydzeniem. Egipski bóg jeszcze bardziej arogancki niż kilka lat temu, a już wtedy wydawało się Paulowi, że bardziej nie można.
– Nie wspomniałeś naszej małej anielicy o tym, jak kilka lat temu odesłałeś mnie do diabła? – Set uśmiechnął się złośliwie, po czym spojrzał na Selenę. – Więc - odesłał. Nie tylko ty masz rachunki do wyrównania z Paulem Brownem… Ale widzę, że już przestało cię bawić zabijanie, więc czas wziąć wszystko w swoje ręce.
Ponownie spojrzał na Paula, a ciemne oczy zabłyszczały niebezpiecznie. Wąskie usta, kryjące się pomiędzy ciemnym wąsem i dziwnie przystrzyżoną bródką, wykrzywiły się w podejrzanym grymasie.
– Mógłbym cię zabić od razu…
– Chrzanisz – warknął Paul, robiąc krok w stronę unoszącego brwi boga.
– Najpierw jednak pozbawię cię wszystkiego, co dla ciebie ważne… – wycedził Set, zbliżając się gwałtownie do Browna.
Zatrzymał się kilka centymetrów przed wpatrującym się w niego z nieprzeniknioną miną upiorem, którego oczy szybko pociemniały, a mięśnie napięły się. Paul czuł zimny, nieświeży oddech Seta, z tak bliska, mimo piekących oczu, widział każdą niedoskonałość na jego twarzy. Serce zaczęło bić mu nienaturalnie szybko. Cudem powstrzymywał się od rzucenia na czarnowłosego chłopaka.
– Nasza maskotka zginie ostatnia, żebyś mógł oglądać jej pełną cierpienia śmierć – kątem oka spojrzał na Selenę, która cofnęła się pod okno. –  A tymczasem… – zamrugał zalotnie, uśmiechając się ponownie. – Na drugim końcu miasta, pewna wygłodniała, słaba psychicznie upiorzyca właśnie czołga się po ziemi, usiłując nie rzucić się na małego chłopca… Ciekawe, jak długo wytrzyma… Pozwolę jej się trochę pomęczyć, żeby było zabawniej… Później stanie się dzieciobójczynią i zginie jak cała reszta tej chorej hołoty… Co ty na to, Paul?
Skończył zdanie i rozpłynął się w powietrzu, udaremniając tym samym Brownowi rozerwanie mu gardła. Upiorem targnęło kilka spazmów wściekłości, nim zrozumiał, co tak naprawdę powiedział Set.
Odwrócił się do Seleny, która, wciąż stojąc pod oknem, zakrywała sobie usta dłońmi.
– Zostań tu – rzucił, szybko kierując się w stronę wyjścia.
– Nie! Jadę z tobą! – krzyknęła dziewczyna, chwytając bluzę i wybiegając za Paulem na korytarz.
– Nie, Seleno! – warknął, zatrzymując się gwałtownie w pół kroku i odwracając do znajdującej się tuż za nim dziewczyny. – Tu chodzi o Thomasa! Nie mogę martwić się jeszcze o ciebie!
Oczy Seleny wypełniły się łzami. Z trudem przełknęła ślinę, ale pokręciła głową.
Uparcie podążyła za Paulem, który wybiegł z domu.

***

Czarny Aston Martin pędził ulicami miasta. Prowadzący go Paul złamał chyba wszystkie przepisy ruchu drogowego, które znałam: poczynając od braku zapiętych pasów bezpieczeństwa, przez  nadmierną szybkość i mijanie na linii ciągłej bez włączonego kierunkowskazu, aż po wielokrotne przejeżdżanie przez skrzyżowania na czerwonym świetle. Mimo nerwów, wściekłości i takiej prędkości, panował nad kierownicą.
Nieprzytomnie wpatrywałam się we wskazujący dużo ponad setkę licznik. Nerwowo pocierałam zimne dłonie. Jak Set mógł być takim zwyrodnialcem!?
Wprawdzie niewiele miałam przeciwko śmierci Melody, ale jak mógł grozić Thomasowi!? Przecież to było niewinne dziecko!
Byłam pewna, że jeśli Tomowi spadnie włos z głowy, Paul zrobi wszystko, by się zemścić. A jeśli już raz odesłał Seta, jak twierdził bóg, to nic nie stało na przeszkodzie, by zrobił to znów.
Gwałtownie zaparkował, niemal od razu wyskakując z samochodu. Wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki i wysiadłam. Paul otworzył bagażnik i wyrzucił z niego dwie torby z aparatami fotograficznymi. Sprzęt wypadł na betonową posadzkę krytego parkingu, roztrzaskując się na kilka części, a on wydobył spod czarnej, leżącej w bagażniku płachty, srebrny pistolet, natychmiast go odbezpieczając.
– Ty masz broń!? – rzuciłam z niedowierzaniem, gdy zatrzasnął bagażnik.
– Pozwoliłem sobie pożyczyć jeden od Leo, gdy pokazywał mi, czym zabito upiory – powiedział, kierując się w stronę klatki schodowej.
Ruszyłam za nim, obserwując Colta. Poznawałam tę broń – osobiście naładowałyśmy ją z Jessicą nabojami z zabójczego srebra, z którego wykonane były noże Paula. Przed oczami stanęła mi twarz czarnoskórego upiora, którego zabiła tym pistoletem Jess…
Drzwi apartamentu były otwarte na oścież. W środku panował nieprzyjemny półmrok. Paul powoli wszedł przodem. Trzymałam się kilka kroków za nim, uważnie rozglądałam po wnętrzu, poszukując jakichkolwiek oznak obecności Seta.
W kącie pod schodami coś się poruszyło. Paul natychmiast skierował w tamtą stronę lufę pistoletu, a ja przywarłam do jego pleców.
– Nie podchodź… – jęknęła postać.
Paul opuścił broń, odsuwając się ode mnie.
– Mel… – szepnął. – Melody, gdzie Thomas…?
– Ona kazała mi to zrobić! – krzyknęła dziewczyna.
Zapaliłam światło. Melody skuliła się.
Mokre od potu kosmyki włosów oplatały jej twarz. Czarny tusz do rzęs spływał po policzkach wraz ze łzami. Drgnęła, a coś srebrnego błysnęło w jej dłoni.
Dziewczyna wymierzyła nóż z rzeźbioną rękojeścią w swój brzuch. W jej oczach widziałam ogromny strach i niemoc. Nie panowała nad tym, co robiła. Coś ją do tego zmuszało. A raczej ktoś…
– Skarbie, odłóż nóż… – powiedział powoli Paul, robiąc krok w stronę dziewczyny. – Gdzie jest Tommy?
– Paul… – jęknęłam, pociągając go za ramię.
Pod oknem leżało bezwładne ciało małego szatynka, na którego twarzy malował się ból i strach.
Paul rzucił się do ciała chłopca. Sądząc po zaczynających wypływać z oczu łzach, maluch nie oddychał, a jego serce nie biło. Mimo to Paul przytknął usta do chłopca, zaczynając pompować w niego swoją energię. Na próżno…
Zakryłam sobie usta dłońmi, powstrzymując wybuch płaczu. Nie mogłam w to uwierzyć…
To nie było możliwe…
Głuchy krzyk dobiegł mnie od strony schodów. Zamknęłam oczy, nawet się nie odwracając. Zbyt dobrze poznałam ten dźwięk w ostatnich tygodniach…

W następnym odcinku: 
– Thomas nie żyje – powiedział sztywno, wciąż wpatrując się w płomienie.
* – Musisz zniszczyć tego demonicznego gnojka. Pewnie to jedna z miliona tych rzeczy, które tylko ty możesz zrobić, ale… Zrobię wszystko, żeby ci pomóc.
* – Pewnie nie pozwolisz mi zabić Seleny… – westchnęła cicho Elizabeth.
* – Mógłbyś na chwilę wyprosić swoje towarzystwo? Ja i Liz chcielibyśmy pobyć sami…

13 komentarzy:

  1. Prawie popłakałam się, czytając ostatnie zdania. Pewnie Set będzie chciał zabić Melody. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co powiedzieć. :D Naprawdę nie miałam tego na celu, w sumie nie opisałam tego nawet jakoś tak pięknie i wzruszająco, ale rozumiem, że sama śmierć dziecka to wielka sprawa ;)

      Usuń
  2. Nie...nie..nie! Jakim cudem? Czemu Tommy?! Znowu doprowadzasz mnie do placzu. Przeciez to bylo tylko niewinne dziecko. Nic nikomu nie zrobilo. Mam nadzieje, ze Melody zginie w piekle za to, co zrobila!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam doprowadzać nikogo do płaczu, przysięgam! Jednak nie powiem, czuję lekką satysfakcję :D

      Usuń
  3. Och... Jej... Brakuje mi słów.
    Dobra, chyba się pozbierałam. Okej, zacznijmy od początku. Set jest zły do szpiku kości, Melody zabiła Toma, ponieważ... ponieważ ktoś jej kazał. Ale dlaczego Tommy?! No przecież to dziecko! Jest w tej historii od samego początku!
    O rany... Może jakimś magicznym sposobem zrobisz tak, by Tom żył? :) No proooszę. Tak ładnie, bardzo ładne proszę :).
    Okej, ogarnęłam się, możemy przejść do nielicznych błędów :).
    Ach, jak ty się cieszysz, że je wypisuję, czyż nie? ^^

    "Kiedy wszedł do domu dziewczyna czuła się już lepiej, ale, zdaniem Ty’a, było z nią coś nie tak."
    Przecinek po "domu". Zdanie złożone.

    "Kąciki ust Seleny drgnęły zupełnie jakby chciała się uśmiechnąć, ale nie mogła."
    Przecinek po "drgnęły". Zdanie złożone.

    "– Seleno, to jest coś wielkiego! – krzyknął, a po chwili ściszył głos. – Musisz częściej odpoczywać… Dam Tylerowi serum, poproszę żeby podawał ci je codziennie…"
    W ostatnim zdaniu brakuje przecinka po "poproszę". Zdanie złożone.

    "Ubrany w czarną skórę chłopak przybrał na twarz najbardziej sztuczny smutek na jaki było go stać."
    Przecinek po słowie "smutek". Zdanie złożone.

    "– Nasza maskotka zginie ostatnia, żebyś mógł oglądać jej pełną cierpienia śmierć – kątem oka spojrzał na Selenę, która cofnęła się pod okno."
    Problem z zapisem dialogu. Zasada jest prosta: kiedy określamy daną wypowiedź bohatera słowem np. "powiedziała", "rzekła", to wtedy nie stawiamy kropki na końcu zdania, a określenie wypowiedzi zapisujemy z małej litery. Gdy jednak w zdaniu nie ma określenia wypowiedzi, tak jak powyżej, to wtedy wypowiedź bohatera kończymy kropką, a określenie zaczynami z dużej litery. Zdanie powinno wyglądać tak:
    – Nasza maskotka zginie ostatnia, żebyś mógł oglądać jej pełną cierpienia śmierć. – Kątem oka spojrzał na Selenę, która cofnęła się pod okno.
    Nie wiem, czy wyjaśniłam to zrozumiale :). Podsunę ci stronę, dobrze?
    http://www.opowiadania-blogowe.pun.pl/viewtopic.php?id=515

    "– Pozwoliłem sobie pożyczyć jeden od Leo, gdy pokazywał mi czym zabito upiory – powiedział, kierując się w stronę klatki schodowej."
    Przecinek w pierwszym zdaniu po "mi". Zdanie złożone.

    "Nie panowała nad tym co robiła."
    Przecinek po "tym". Zdanie złożone.

    "Sądząc po zaczynających wypływać z oczu łzach maluch nie oddychał, a jego serce nie biło."
    Przecinek po "łzach". Zdanie z imiesłowem przysłówkowym.

    No dobra, to tyle błędów :). Ty mnie kiedyś za nie zabijesz, słowo daję :).
    Przeraziłaś mnie tym rozdziałem. Mam nadzieję, że Selenie i Paulowi jeszcze się ułoży :). Życzę Ci dużo weny. Kiedy mam się szykować na następny rozdział? ^^
    Elif

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawione :D Boże, ale fatalnie... A czytałam i poprawiałam rozdział przed publikacją 3 razy. Naprawdę! Zdania złożone będą mi się śniły po nocach, albo w ogóle przestanę je stosować :D
      Następny rozdział planowałam dodać naprawdę niedługo, jest gotowy od kilku dni, jednak będę go musiała sprawdzić 10mln razy. A i tak będzie w nim mnóstwo błędów :(
      Nienawidzę siebie za te przecinki :(

      Usuń
    2. Ale za to ja Cię lubię za te przecinki :). Poza tym nie robisz tylu błędów, daj spokój. Ja czasami swoje wypociny sprawdzam miliony razy, a i tak wyszukuję błędy :).
      Elif

      Usuń
    3. Ty i błędy? :D Dobry żart... :D Taki przecinkowy mózg na pewno nie robi błędów :D :P

      Usuń
    4. Taaak, jasne, nie robi... Powiedz to mojej polonistce :).
      Elif

      Usuń
  4. Nie potrafię uwierzyć, że Melody zabiła Thomasa.. Od początku jej nie lubiłam! Mimo, że niby ktoś jej kazał .. nie wierzę jej. Ona jest złaa. ;S
    Biedny Tommy ;(
    Głupa Selena.
    + ciekawośćciekawośćciekawośćciekawośćciekawośćciekawość co będzie dalej!

    taka-se-nazwa.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam ogłosić, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Informację znajdziesz na moim blogu: http://akademia-nocy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrobiłam wszystkie zaległości:) Nie mogłam się oderwać. Cieszę się, że Selena wreszcie wyjawiła całą prawdę Paulowi i jest mi smutno z powodu śmierci Thomasa. Dalej kibicuję Selenie - według mnie ma większe szanse, a zarówno jej, jak i Paulowi kiepsko wychodzi udawanie uczuć. Szkoda, że Melody postąpiła tak głupio, ale pewnie nie miała innego wyjścia. Myślę, że Set popełnił ogromny błąd zabijając chłopca. Rozwścieczenie Paula równa się z podpisaniem na siebie wyroku. Zastanawia mnie tylko czy uda mu się uratować Selenę, czy też już wszystko jest dla niej stracone?
    Czekam na kolejną część i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń