sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 11

Rozdział miał ukazać dopiero po sesji, ale ile można się uczyć ;| Rzygam chemią i genetyką! W nagrodę za owocne kolokwium z chemii i z powodu braku jakiegokolwiek zapału do dalszej nauki postanowiłam się odprężyć i dodać rozdział.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :*
Proszę Was, żebyście wybaczyli mi chwilowy zastój na blogu i zaległości w czytaniu rozdziałów, ale naprawdę nauka pochłania teraz większość mojego wolnego (i nie tylko) czasu. Wszystko nadrobię, obiecuję! I proszę o cierpliwość i zrozumienie!



Tęskniące za ciepłą kołdrą ciało łasiło się do flanelowej piżamy. Mięśnie, zniechęcone porannym wysiłkiem, solidaryzowały się z zaspanymi myślami. Przeklinałam budzik, który wskazywał całkiem przyzwoitą godzinę.
Woda, odbijająca się od plastikowych drzwiczek prysznicowej kabiny, powoli budziła mnie do życia. Masowałam skórę szorstką gąbką. Im bardziej rozbudzałam się, tym bardziej moje myśli błądziły wokół wydarzeń z poprzedniego dnia. W głowie coraz głośniej rozbrzmiewały mi słowa Melody: w naszym łóżku śpi twoja była dziewczyna, którą wciąż kochasz.
Na czym polegał ich związek, skoro była przekonana, że Paul wciąż darzy mnie uczuciem? Dlaczego z nim była, skoro wychodziła z takiego założenia? Była typem dziewczyny, która mogła mieć każdego: pewna siebie, słodka, modelowa piękność. Dlaczego więc ciągnęła związek z kimś, kto rzekomo jej nie kochał?
Westchnęłam ciężko… Jeśli Paul ją przemienił, jak podejrzewałam od początku, to była z nim związana. Uzależniona od niego. I nic by jej od niego nie odciągnęło… Ale czy Paul byłby zdolny do czegoś takiego? Czy był aż tak zdesperowany, żeby stworzyć sobie idealną ukochaną takim kosztem?
Wyszłam spod prysznica. Delikatnie otarłam ciało puszystym ręcznikiem, wpatrując się jednocześnie w zaparowane lustro. Przez moment miałam wrażenie, że dziewczyna w odbiciu to ta stara,  dobra, kochana przez Paula Selena, którą wciąż wszyscy chcieli oglądać. Ale nie byłam nią. I zaczynałam żałować, że tak łatwo pozwoliłam jej odejść…
Teraz byłam tylko zasługującym na upadek aniołem z zaprzedaną duszą. Niczym więcej…
Powoli wyszłam z łazienki. Jedną ręką przytrzymywałam ręcznik, druga przeczesywałam mokre, kręcące się niesfornie włosy. Niemal podskoczyłam, widząc siedzącego przy mojej toaletce Paula.
Był odwrócony plecami do mnie, ale zauważyłam, że rzucił mi krótkie spojrzenie w odbiciu w lustrze. Bez żadnych emocji, najmniejszej reakcji na to jak wyglądałam, wrócił do przeglądania kosmetyków.
– Nie krępuj się, już widziałem cię nago – mruknął pod nosem, wąchając perfum, który dostałam od Tylera na imieniny.
– Co tu robisz? – spytałam zdawkowo, podciągając nieco wyżej ręcznik. – Nie możesz tak po prostu pojawiać się tu bez zaproszenia i…
– Chyba lepiej ja niż Set, prawda? – przerwał mi przyciszonym głosem, odstawiając fioletową buteleczkę.
Musiałam przyznać mu rację. Nie wiedziałam jakbym się zachowała, gdyby się pojawił. Od kiedy dowiedziałam się kim jest naprawdę tak bardzo się bałam… Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Najbardziej jednak przerażał mnie fakt, iż mógł pojawić się znikąd, w każdej chwili i po prostu kazać mi zabić Paula…
– Pomyślałem, że zabiorę Thomasa do kina i przy okazji sprawdzę, jak się dziś czujesz i czy nie masz mi do przekazania jakichś nowości.
– Wszystko jest w porządku.
Widząc, że Paul znów zainteresował się stojącymi na toaletce rzeczami, podeszłam do szafy i zaczęłam szukać ubrań. Wciąż owinięta ręcznikiem, wciągnęłam na siebie majtki. Wybrałam pierwsze lepsze jeansy i, stając tyłem do Paula, zrzuciłam z siebie okrycie.
Kiedy wciągałam na siebie szarą koszulkę usłyszałam, że Paul podnosi się z krzesełka. Podszedł do drzwi i zamknął je, a gdy spojrzałam na niego z zainteresowaniem zauważyłam, że przygląda mi się uważnie.
– Ściągnij bluzkę – rzucił bezceremonialnie.
– Słucham? – wydusiłam, mrugając gwałtownie. – Chyba żartujesz…
Nie żartował. Nim zdążyłam się choćby ruszyć znalazł się przy mnie i jednym zwinnym ruchem ściągnął ze mnie szarą koszulkę. Wściekła chciałam wykrzyczeć mu swoje niezadowolenie, ale bez słowa odwrócił mnie tyłem do siebie i przyparł do zamkniętej szafy.
Przez moment zupełnie zapomniałam o złości i zażenowaniu jego zachowaniem. Liczyła się dla mnie jego bliskość, której skrycie tak bardzo pragnęłam przez te miesiące. Ręce błądzące po moich nagich plecach, palce rozpinające mój czarny stanik… Przyspieszone bicie mojego serca, które na pewno wyczuwał…
Spięłam się, usiłując powstrzymać przyspieszony, płytki oddech. Miałam wielką ochotę odwrócić się do niego i pocałować tak, jak kiedyś…
Nagle jego ręce przestały błądzić po moich plecach.
– Kiedy już uspokoisz hormony może opowiesz mi o swoich skrzydłach? – zaproponował sucho.
Z wściekłością zacisnęłam wargi. Jak mogłam być tak głupia i pomyśleć, że dążył do czegoś więcej? Jak mogłam być tak naiwna…

***

Dwie szramy tuż pod łopatkami wątłej dziewczyny sprawiały, że ciarki przechodziły mu po plecach. Błądził palcami wokół nich, uważnie przypatrując się strukturze skóry w okolicy tych miejsc. To nie był świeże rany. Wyglądały raczej jakby wdało się zakażenie lub coś innego nie pozwalało im się zabliźnić.
Jednocześnie opuszkami palców smakował gładkiej skóry Seleny. Wciąż pamiętał każdy skrawek jej ciała, które stawało mu teraz przed oczami. Gdy ściągał ze zdziwionej dziewczyny bluzkę, z trudem hamował popęd. W głowie kołatały mu myśli, a ciśnienie niemal rozsadzało czaszkę.
Nie zdradzi Melody… Nie posunie się do tego.
Przyspieszone bicie serca Seleny, płytki oddech, rozedrgane dłonie wcale mu w tym nie pomagały.
Niespodziewanie odsunął się od stojącej tyłem do niego dziewczyny. Był pod wrażeniem swojego samozaparcia i silnej woli. Z trudem przełknął ślinę i odetchnął.
– Kiedy już uspokoisz hormony, może opowiesz mi o swoich skrzydłach? – rzucił, siląc się na jak największy spokój.
Chwilę trwało, aż skołowana Selena zapięła stanik i odwróciła się w jego stronę. Usta miała mocno zaciśnięte, ale oczy nie wyrażały absolutnie żadnych emocji. Stały się dziwnie puste.
Wzruszyła ramionami, po czym włożyła na siebie koszulkę. Paul uniósł brwi. Ponownie podszedł do dziewczyny i przyciągnął ją do siebie, obejmując w talii. Wstrzymała oddech. Gdy przeniósł rękę na jej plecy i mocno przycisnął w miejscu szram, z trudem powstrzymała jęknięcie, jednak skuliła się, wtulając w niego, jakby chciała uciec od dotyku jego rąk.
– Nie ja ci to zrobiłem… – powiedział powoli, zabierając dłonie.
Selena odsunęła się i usiadła na łóżku. Wijąc się z bólu, zagryzając wargi i ciężko sapiąc, spoglądała na niego z przestrachem.
– Leo nie zostawiłby cię, gdyby twoje ciało wyglądało w ten sposób. To nie są pozostałości po ranie zadanej przeze mnie – drążył, a gdy dziewczyna odwróciła wzrok westchnął ciężko, kucając przy łóżku. – Tyler to widział?
– Nie – szepnęła, wciąż wpatrując się w jasną pościel.
Przynajmniej już ze sobą nie sypiają… pomyślał z lekką ulgą.
Gdyby coś było między nimi, Tyler zauważyłby rany. Nie był głupi ani ślepy. A nawet gdyby nie widywał Seleny nago, z pewnością zauważyłby jak krzywiłaby się pod wpływem jego dotyku.
– Seleno…
Dziewczyna zadrżała kilka razy, po czym zakryła sobie usta dłońmi.
– Nie wiem skąd to się wzięło! – pisnęła, a oczy natychmiast wypełniły jej się łzami. – Od twojego wyjazdu nie mogłam wyciągnąć skrzydeł, ale nie było tych ran! To się zaczęło kiedy tu przyjechałeś! Z jakąś godzinę po twoim wyjściu rozbolała mnie głowa, a kiedy poszłam po prysznic to zauważyłam krew. Zaczęła lecieć sama… Po prostu!

Melody wpatrywała się w niego z uniesionymi brwiami. Siedziała na kanapie w samej bieliźnie, z lampką czerwonego wina w dłoni, a na ławie spoczywało kilkanaście grubych, starych ksiąg. Paul powoli kartkował jeden z takich tomów, popijając przy tym whisky.
– Przypomnisz mi dlaczego to robimy? – spytała, biorąc mały łyk trunku.
– Żeby pomóc Selenie… – mruknął, przewracając stronę. – Tylko, że ty jak na razie nie kiwnęłaś palcem, więc…
– A dlaczego miałabym chcieć pomóc twojej byłej-obecnej ukochanej, która, jakby nie patrzeć, jest dla mnie konkurencją i strasznie irytuje mnie swoją osobą?
Paul opuścił książkę, podnosząc wzrok na ścianę przed sobą. Odetchnął głęboko, siląc się na spokój, po czym spojrzał na dziewczynę bez emocji.
– Bo im szybciej coś znajdę, tym szybciej zabiorę cię na polowanie. I im szybciej pomogę Selenie, tym szybciej wrócimy do Bostonu.
– Myślałam, że przylecieliśmy tu ze względu na zabójstwa upiorów, nie Selenę… – mruknęła pod nosem, ostentacyjnie wstając z kanapy.
Paul wzrokiem odprowadził dziewczynę do kuchni, gdzie właśnie dopełniała swój kieliszek z butelki wyjątkowo drogiego, wytrawnego wina. Dziewczyna miała absolutną rację – Selena była dla niej konkurencją. Nic dziwnego, że wcale nie zależało jej na tym, żeby pomóc.
– Ty w ogóle zamierzasz jeszcze wracać do Bostonu? – spytała nagle, gdy Paul wrócił do kartkowania księgi.
– Oczywiście! – rzucił bez większego zastanowienia.
Z ciężkim westchnieniem odłożył książkę i wstał z kanapy, kierując się do kuchni, gdzie Melody powoli wycierała już czysty blat. Nieobecny wzrok wlepiła w ścierkę. W powietrzu dało się wyczuć zmieniony zapach jej energii, który nagle stał się dziwnie przytłumiony, ciężki. Paul potrafił go zidentyfikować – Melody cierpiała…
– Skarbie… – szepnął.
Podszedł do dziewczyny, stanął za nią i chwycił jej dłoń. Zabrał ścierkę i rzucił do zlewu, po czym obrócił wciąż wpatrującą się w nicość Melody w swoją stronę. Chwycił jej twarz w dłonie, usiłując spojrzeć w jej smutne brązowe oczy.
– Wrócimy tam. Razem. Gdy tylko to wszystko się skończy wrócimy do Bostonu, rozumiesz? – powiedział stanowczo, dziewczyna lekko pokiwała głową. – Wiem, że jest ci ciężko. Mi też. Ale przejdziemy przez to razem… Rozwiążę sprawę skrzydeł Seleny, wszystkie inne sprawy… Pozbędziemy się tych cholernych duchów i zapomnimy o wszystkim, dobrze?
Melody ponownie skinęła głową. Objęła Paula i wtuliła się w niego, a on pogłaskał ją delikatnie po głowie.
– To ciekawe… Jak się tak zastanowić to jej plecy zaczęły krwawić mniej więcej wtedy, kiedy byłeś w magazynie… – mruknęła w jego ramię.
Paul zamyślił się. Melody miała rację. Z tego, co powiedziała Selena faktycznie wynikało, że stało się to właśnie wtedy, gdy był z Justinem w magazynie. Gdy przybył na miejsce zbrodni, zbliżył się do śladów krwi upiora i kiedy zaczął widzieć duchy…
– Myszko, jesteś genialna! – wykrzyknął, odciągając od siebie Melody, po czym pocałował ją namiętnie i podbiegł do sterty książek, którą szybką zaczął przeglądać.

***
– Melody nie jest zła.
Tyler przykrył małego Thomasa pokrytą nadrukiem z autami kołdrą, uśmiechając się delikatnie.  
– Nikt tak nie twierdzi – powiedział spokojnie, głaszcząc malca po głowie.
– Słyszałem, jak wujek Leo dziś to mówił. Ale to nieprawda!
Starszy z braci Brown przełknął ślinę i przywołał na twarz kolejny uśmiech, chcąc ukryć zakłopotanie. Gdy tego popołudnia Leo i Elizabeth odwiedzili go z nowymi wieściami na temat zabitych upiorów nie sądził, że Tommy, siedząc w salonie i oglądając bajki, może to usłyszeć.
Teoria Elizabeth i Leo wciąż opierała się na przypuszczeniach, domniemaniach i oskarżeniach w stosunku do Paula i Melody. Oboje wciąż twardo utrzymywali, że Melody została przemieniona całkiem niedawno, a nie, jak twierdzili Paul i Justin, ponad rok temu. Ich zdaniem to Paul stał za zmianą Melody, a ona za stworzeniem upiorów w Bostonie. Reakcją łańcuchową miały być masowe zabójstwa upiorów, prawdopodobnie celem przywrócenia równowagi liczebnej między światem tych istot i aniołów. Elf i furia nie szczędzili także dziwnych spekulacji na temat zachowania Paula po przylocie do Polski, ponownego stopniowego odcinania się od nich i braku współpracy.
– Tatuś jej nie zmienił – rzucił chłopiec, podnosząc się na poduszce. – Ona taka do nas przyszła. Była bardzo smutna… Tata mówił, że potrzebowała pomocy. A jak zaczął jej pomagać to zaczął się znów uśmiechać! – wykrzyknął malec, a dolna warga zadrżała mu niebezpiecznie.
– Tommy…
– Nie lubię jej! Wolę ciocię Sel! Ale Melody nie jest zła! Tata też nie! – drążył malec, a jego oczy wypełniły się łzami. – Tatuś nie jest zły, prawda…!? Wszystkim zawsze pomaga! Uratował ciocię, pomógł Melody, Justinowi i teraz chce pomóc tym innym ludziom! To nie jest złe! Temu małemu chłopcu też na pewno pomoże!
– Jakiemu chłopcu? – przerwał szybko Tyler, przypatrując się uważnie roztrzęsionemu Thomasowi.
– Temu, który wciąż za nim chodzi… Jest bardzo blady, smutny i nie potrafi mówić… Czasami znika… Ale tatuś jest bohaterem! Na pewno mu pomoże!
Tyler zamyślił się, głaszcząc Thomasa po głowie. Przekonanie, z jakim chłopiec mówił o tym wszystkim, dało mu do myślenia nie tylko w sprawie niewinności Paula i Melody, ale także w innej…
– Tak, jest – powiedział nieprzytomnie. – Jeśli nie będziesz mógł zasnąć, będę w gabinecie… Muszę czegoś poszukać w książkach...

W następnym odcinku: 
* – Jestem nienormalny, to chciałaś usłyszeć!?
*– [...] To wszystko w sumie sprowadza się do jednego momentu… [...] Jak dla mnie to śmierdzi czarną magią na kilometr.
* Siedział na brzegu kanapy, oboma rękoma ściskając dłoń nieprzytomnej dziewczyny. Uważnie wsłuchiwał się w powolne bicie jej serca i płytki oddech, modląc się, by wreszcie otworzyła oczy.

9 komentarzy:

  1. Grr... Nie powinnam sobie robić nadziei... Myślałam, że dojdzie do czegoś między Seleną i Paulem, ale on uparcie trzyma się Melody.. Jeju, ale ja jej nie lubię :|. Wkurza mnie. Przeszkadza.
    Jestem bardzo ciekawa tych wszystkich teorii. Może w końcu uda się wyciągnąć Selenę ze szpon Seta.

    PS: Miłej sesji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak sesja może być "miła", ale dziękuję :D
      Wiedziałam, że niektórych zawiedzie to, że do niczego nie doszło, ale cóż... ;) Cierpliwości! :)

      Usuń
  2. Och,a myślałam, że jednak do czegoś dojdzie... Paul kocha Selenę, wszyscy o tym wiedzą, a i tak próbuje przekonać sam siebie, że woli Melody.
    Rozdział jak zwykle ciekawy, aż miałam dreszcze :). Naprawdę, potrafisz zaciekawić czytelnika (przynajmniej mnie).
    Będę jednak wredna i pozwolę sobie wypisać błędy. Nie były aż tak straszne.

    Tęskniące za ciepłą kołdrą ciało, łasiło się do flanelowej piżamy.
    Tutaj bez przecinka po "ciało". Przy dopełnieniu zdania nie stawiamy przecinka.

    – Kiedy już uspokoisz hormony może opowiesz mi o swoich skrzydłach? – zaproponował sucho.
    Przecinek po "hormony". Zdania złożone oddziela się przecinkiem.

    Przekonanie z jakim chłopiec mówił o tym wszystkim dało mu do myślenia nie tylko w sprawie niewinności Paula i Melody, ale także w innej…
    Brakuje kilku przecinków. Zdanie powinno być napisane tak:
    Przekonanie, z jakim chłopiec mówił o tym wszystkim, dało mu do myślenia nie tylko w sprawie niewinności Paula i Melody, ale także w innej...
    To by było na tyle. Więcej błędów nie znalazłam. Piszesz poprawnie, to dobrze. No i zauważyłam, że dialogi piszesz od akapitów, a to rzadko się widuje. Chcę Cię za to pochwalić :).
    No cóż, mam nadzieję, że nie jesteś zła, iż wypisałam Ci błędy. Życzę weny i wierzę, że nieługo dodasz nowy rozdział.
    Elif

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zła? Oszalałaś? :D Uwielbiam takie szczere, konstruktywne komentarze! To one pomagają się doskonalić, a na tym mi zależy! :) Błędy już poprawiłam, serdecznie dziękuję za korektę :) :*

      Usuń
    2. Uf, no to dobrze :). Cieszę się, że pomogłam. Poza tym strasznie podoba mi się szablon :). Czytam Twoje opowiadanie właściwie od początku, bo jakoś tak od trzeciego rozdziału pierwszej części.
      Ach, czasami tak sobie myślę, jak kiedyś fajnie układało się Selenie i Paulowi, że to, co teraz jest między nimi, wydaje się takie nierzeczywiste...
      Ciekawa jestem, czy jeszcze kiedyś ich złączysz. Byłoby fajnie :).
      Elif

      Usuń
    3. O mój Boże, ktoś wytrzymał aż tyle z tymi wypocinami!? :O :D Powiem ci, że strasznie trudno mi pisać o tym, że nie są razem, zwłaszcza jak myślę o tym, co było w pierwszej części ;)

      Usuń
    4. No cóż, łatwo wytrzymać, jeśli ktoś fajnie pisze :). Poza tym bardzo spodobała mi się ta historia. Przeszkadza mi tylko fakt, że jest w Polsce, ale to przez to, że ja nie potrafię wyobrazić sobie fantastyki w naszym kraju. No po prostu wampiry, wilkołaki i tak dalej powinny żyć sobie w Ameryce :). Jakoś tak mam, ale to nic, bo jeśli ktoś umie pisać, to ten fakt prawie wcale mi nie przeszkadza :).
      No cóż, mam nadzieję, że jeszcze ich złączysz :).
      Elif

      Usuń
  3. Kto kogo trzyma za rękę ? Kto jest nieprzytomny? BŁAAAAGAM! Powiedz :D


    taka-se-nazwa.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę ;) Dowiesz się w następnym rozdziale ;)

      Usuń