czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 9 cz. III


Siedziałam na kanapie w jego salonie zupełnie jak kilka miesięcy temu. Wówczas też nie byliśmy razem, a patrzenie na siebie i przebywanie blisko obojgu nam sprawiało ból. Wtedy wiedziałam, że to ja cierpię bardziej. Teraz role się odwróciły.
Obserwowałam jak naciąga do strzykawki mieszankę soli fizjologicznej i zielonego płynu – serum bezpiecznego snu. Jedynym, o czym myślałam było to, dlaczego właściwie wykrzyczałam mu w twarz, że byłam w ciąży. Nie pamiętałam już nawet dlaczego do niego przyjechałam… O czym chciałam z nim rozmawiać… Wiedziałam, że nie powinnam mówić mu o dziecku.
Schrzaniłam.
On natomiast wciąż spoglądał w stronę przewróconego stołu, kuchni… Zupełnie jakby wodził za czymś wzrokiem, obserwował coś lub po prostu unikał spojrzenia na mnie. Oczy miał wciąż zaczerwienione, rozmazane łzy lśniły na policzkach, a usta były nabrzmiałe.
– Dlaczego wróciłeś? – spytałam cicho, odrywając wzrok od jego twarzy.
Przełknął ślinę, lekko odchrząknął. Odłożył fiolkę z resztą zielonego serum do drewnianej skrzyneczki. Nie spojrzał na mnie.
– Leo i Tyler uważali, że zbuntowane anioły będą próbowały wypełnić przepowiednię na własną rękę – powiedział, a jego wzrok ponownie powędrował w stronę okna. – Który to był miesiąc?
– Początek trzeciego – rzuciłam sucho. – Paul, naprawdę powinnam jechać do domu… To bez sen…
Urwał mi w środku słowa, z hukiem odkładając strzykawkę na szklaną ławę. Drgnęłam.
Z jego twarzy zniknął ból – zastąpiła go złość, której się nie spodziewałam.
– Przyjeżdżasz, mówisz mi, że zaprzedałaś duszę i teraz twierdzisz, że to, że chcę ci pomóc jest bez sensu!?
– Nie przyjechałam tu żeby ci powiedzieć, że zaprzedałam duszę! – wykrzyknęłam.
Ze złości cała zadrżałam. Przecież niczego od niego nie chciałam! Nie chciałam jego pomocy!
– Więc po co!?
Zamknęłam oczy, wzięłam kilka głębokich oddechów. Wiedziałam, że jeśli puszczą mi nerwy stanie się coś niedobrego. Tak łatwo traciłam nad sobą panowanie…
W głowie zahuczały mi słowa Seta. Chciał zabić Paula. Dlatego musiałam się z nim spotkać.
– Chciałam ci powiedzieć, że jesteś z niebezpieczeństwie. To wszystko – szepnęłam, wciąż nie otwierając oczu.
Nastała zupełna cisza. To było takie niezręczne… Czekałam tylko aż coś powie, zareaguje, a potem będę mogła już wyjść.
– Seleno…
Ciepła, męska dłoń delikatnie spoczęła na moim policzku. Głos Paula zabrzmiał tak łagodnie, tak uspakajająco… Poczułam bijące od niego ciepło i przytuliłam się do jego dłoni.
– Najważniejsze, żebyś ty była bezpieczna. Ty i twoja dusza.
Otworzyłam oczy i odwróciłam głowę.
Jak mógł być dla mnie tak dobry? Wszystkie złe rzeczy działy się właśnie przeze mnie, był w śmiertelnym niebezpieczeństwie… Gdyby znał całą prawdę na pewno nie byłby taki skory do pomocy. Cieszyłby się, że dla mnie też to się źle skończy…
Ponownie wziął do ręki strzykawkę i chwycił moje ramię. Podciągnął rękaw swetra, który miałam na sobie, chcąc przemyć mi skórę wacikiem ze środkiem dezynfekującym.
– To moja wina – szarpnęłam ręką i gwałtownie wstałam z kanapy. – Przeze mnie jesteś w niebezpieczeństwie!
– Jesteś zmęczona. Usiądź – poprosił, wzdychając, zupełnie jakby moje słowa uznał za brednie.
– To przeze mnie giną upiory! Ja sama zabiłam większość z nich!!
Odeszłam do okna, mijając rozbite meble. Stanąwszy tyłem do Paula wzięłam głęboki wdech. Nadszedł czas, żeby wszystko wyznać. Wszystko, bez wyjątku…
– Jessica miała rację. To zabrnęło za daleko. Powinnam była się wycofać zanim było za późno – westchnęłam, wpatrując się w stojące na parkingu, obsypane śniegiem samochody. – Następnego dnia wstałam rano i tak bardzo chciałam cię zobaczyć… Chciałam przeprosić za swoje słowa, wszystko ci wytłumaczyć. Tyler powiedział, że wyleciałeś do Bostonu. Z domu zniknęły wszystkie twoje rzeczy… Zabrałeś nawet bluzę, w której tak lubiłam spać, kiedy cię przy mnie nie było.
Na same wspomnienie w okolicy żołądka poczułam niemiłe ukłucie. W szybie zobaczyłam odbicie Paula, który odwrócił się w moją stronę. Wpatrywał się we mnie z uchylonymi ustami. Był w szoku.
– Jednego dnia straciłam wszystko! Wszystko, co miałam! Dziecko, ciebie, Tommy’ego… Wiem, że nie powinnam była tego mówić, ale… To było moje dziecko! Tak bardzo je kochałam! I nie sądziłam, że tak łatwo się poddasz. Nie po tym wszystkim… – wyjąkałam przez napływające łzy. – Poszłam na studia i starałam się o tym nie myśleć, zapomnieć. Czułam się dużo lepiej, ale wtedy on się pojawił… Zainteresował się mną, dużo rozmawialiśmy. Wiedział czego chcę, wiedział co czuję, chociaż nie mówiłam mu ani o dziecku, ani o tobie. Zaproponował, że pomoże mi się zemścić. Bo naprawdę chciałam zemsty, ale nie na tobie – spuściłam wzrok, z trudem przełykając ślinę. – Są na świecie upiory, które żywią się dziećmi, kobietami w ciąży. Zabijają z pełną premedytacją. Wyobraź sobie, co czują te matki!
Paul podniósł się z kanapy, ale nie podszedł. Wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczami.
– Wentworth miał rację… Giną upiory, które zabiły choć jedno dziecko… – szepnął jakby sam do siebie.
– Zasłużyli! – krzyknęłam. – Ale nie ty…
– A czym ja się od nich różnię!? Też zabiłem dziecko! Własne dziecko!!
– Tym, że ci wybaczyłam – powiedziałam, odwracając się do niego. – Nie byłam na ciebie zła. To był wypadek, nie wiedziałeś, że byłam w ciąży. Ukrywałam to. To wcale nie była twoja wina…
Paul ukrył twarz w dłoniach, kręcąc lekko głową jakby z niedowierzaniem.
– Nie wiedziałam, że korzysta z mojej mocy, że zaprzedałam duszę. Nie wiedziałam, że będzie chciał zabić też ciebie. Myślałam, że chciał twój nóż żeby zabijać innych…
– Skąd miałaś mój nóż?
– Nie ja mu go dałam. Nie wiem, skąd go wziął – westchnęłam.
Oparłam się o ścianę i osunęłam na ziemię. Oplotłam kolana ramionami. Wyrzuciłam to z siebie, ale wcale nie było mi lżej…
– Kto jeszcze w tym siedzi?
Wiedziałam, że nie mogę donieść na Jessicę. Kuzynka Paula nie była niczemu winna, to ja poniekąd zmusiłam ją do współpracy z Setem. To była moja wina.
– Tylko ja, Set i kilkanaście aniołów, których nawet nie widziałam na oczy. Powiedział, że mnie rozumieją i dlatego…
Set? – powtórzył głucho. – Set, Seleno?
Skinęłam głową.
Paul podszedł i ukucnął przede mną, przyglądając mi się uważnie.
Set? – powtórzył po raz kolejny.
– Tak. Nie wiem jak ma na imię, tak kazał do siebie mówić – westchnęłam.
– Co o nim właściwie wiesz? – spytał podejrzliwie.
Poczułam się dziwnie. Zdałam sobie sprawę z tego, że zaufałam komuś, o kim nie wiedziałam właściwie nic.
– Tylko tyle, że taka istota potrafi kontrolować ludzkie ciała. Teraz wiem też, że jest podstępny i skupuje dusze… Czy jakoś tak…
– Set to nie żadna istota! – rzucił Paul ze zniecierpliwieniem. – Zaczęłaś mordować z kimś, o kim nic nie wiesz, nawet nie pofatygowawszy się do książek!?
– Pokazał mi, że potrafi…
– Po prostu nie wierzę! – krzyknął. Wzniósł oczy ku górze, chwytając mnie mocno za dłonie. – Seleno! Set to starożytne, demoniczne bóstwo wojny, chaosu i ciemności!

***

Boston, grudzień 2006

Ściągnąłeś na siebie demona!?
Justin prychnął kilka razy, usiłując ukryć zakłopotanie, a Paul spojrzał na przyjaciela z niedowierzaniem.
Siedzieli zamknięci w pokoju na poddaszu, podczas gdy zaledwie dwa piętra niżej Elizabeth i matka Paula właśnie przygotowywały obiad. Nikt z domowników nie miał pojęcia, że Justin jest w domu. Chwilę temu Paul sam nie wiedział…
– To nie demon, tylko bóg! – wydusił Blackwood. – I nie przyszło ci do głowy, że może ktoś go na mnie nasłał!?
– Dlaczego ktoś miałby nasyłać na ciebie starożytnego boga? – wysyczał Paul.
– Może ktoś mnie nie lubi…? – podsunął Justin.
– To na pewno – prychnął Brown, okrążając zawalony książkami pokój. – Przykro mi, Justin, ale umrzesz.
– Nie, jeśli mi pomożesz.
Paul zatrzymał się w pół kroku i gwałtownie obrócił w stronę stojącego pod oknem Justina. Nie mieściło mu się to w głowie! Blackwood ściągnął na siebie starożytne bóstwo ciemności i tak po prostu przychodził do niego po pomoc!?
– Set to bóg, Justin! Boga nie da się zabić, nawet jeśli ostatni raz chodził po ziemi tysiące lat temu i to w Egipcie!
– No właśnie… – Blackwood ożywił się i uśmiechnął lekko, robiąc kilka kroków w stronę Paula. – Seta nie da się zabić… Ale da się go odesłać.
Brown zaśmiał się ironicznie. Doskonale wiedział, do czego dąży Justin.
– Chyba żartujesz…
– Jesteś najsilniejszym upiorem jakiego znam! A znam ich wielu… Jeśli ktokolwiek może to zrobić, to właśnie ty! – rzucił Justin z podnieceniem. – Ktoś go tu ściągnął, ktoś musi go odesłać, a ty jesteś praktycznie nieśmiertelny, więc… Pomóż mi, a będę twoim dłużnikiem do końca życia.

 W następnym odcinku: 
– Ma jej oczy, wiesz? – mruknął. – Piękne oczy…
– Ty śmierdzisz prymitywnym alkoholem, którego normalnie nie pijasz, bredzisz coś o tym duchu chłopca, a w naszym łóżku śpi twoja była dziewczyna, którą wciąż kochasz!
Z pewnością fakt, iż była Dzieckiem Księżyca wpłynął na wybór ofiary, jednakże Setowi chodziło o coś znacznie więcej…

7 komentarzy:

  1. czemu tak krótko? :( ale i tak świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) Nie spodziewałam się, że piszesz jeszcze tego bloga :) sama nie wiem czemu tak długo tu nie wchodziłam :( Sporo zapewne straciłam ale postaram się to nadrobić :) Pewnie nawet mnie nie pamiętasz więc przypomnę się, że jestem z bloga wieczni.bloog.pl :) Twoje opowiadanie jest niesamowite :) Pamiętam jak strasznie wciągał mnie każdy nowy perfekcyjnie napisany rozdział :) Piękne wspomnienia :)
    Staram się przypomnieć sb dlaczego tak długo nie odwiedzałam twojego bloga ale nie mogę sobie przypomnieć.. może przez moją długą przerwę która była przed wakacjami? Chociaż nie jestem pewna no trudno :(
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to zapachnie wazeliną, ale pamiętam każdego swojego czytelnika ;) Naprawdę! Ciebie też pamiętam i twojego bloga! :)
      Cóż, skoro jednak wróciłaś, to mam nadzieję, że poczytasz jeszcze troszkę ;)

      Usuń
  3. bardzo cieszę się, że mnie pamiętasz :) Postaram się wszystko nadrobić bo mam teraz ferie więc będzie sporo czasu wolnego :)
    wieczni.bloog.pl/dream-for-the-dead.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Paul jest dobry. On na pewno zrobi to o co go prosi Justin choćby przez to że dalej kocha Sel i się o nią martwi ..


    taka-se-nazwa.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież Justin prosił o to Paula w 2006r, długo przed poznaniem Sel... :PP

      Usuń