Kiedy Paul
wysłał mnie na zakupy, wręczając mi swoją złotą kartę kredytową, kilka kart
stałego klienta do drogich butików, prosząc, bym „zaszalała” i wezwał dla mnie
taksówkę, przeczuwałam, że za tą dobrocią stoi coś jeszcze. Jestem jednak tylko
kobietą, uwielbiającą zakupowy szał i piękne rzeczy niewinną istotą, więc nie
oponowałam.
Chodząc po
sklepach, przymierzając, oglądając, podziwiając i wybierając różne rzeczy nie
myślałam o tym, co mogę zastać po powrocie do domu. I chyba to był mój błąd.
Wróciłam do
domu najszybciej jak mogłam, gdy kilkanaście razy z rzędu nie odebrał telefonu.
Odetchnęłam z ulgą, widząc czarnego Astona Martina zaparkowanego na
przynależącym do budynku krytym parkingu, ale miałam złe przeczucia. Szybko
udałam się do apartamentu, w którym mieszkaliśmy od kilku dni.
Paul siedział
na podłodze w salonie bez koszulki, oparty o jasną, skórzaną kanapę z
ciemnobrązowymi wstawkami. Z łokciami opartymi o kolana, tępo wpatrywał się w
przestrzeń przed sobą i nawet nie drgnął, gdy zatrzasnęłam drzwi od mieszkania.
Oczy miał zaczerwienione, opuchnięte i wilgotne, spierzchnięte usta mocno
zaciśnięte.
Jadalniana
część salonu była zdemolowana – przewróconemu stołowi brakowało jednej nogi,
wcześniej stojący na nim wazon leżał na podłodze w kilkuset kawałkach. Trzy
krzesła przewrócone znajdowały się pod oknem, czwarte natomiast, rozbite na
kilka części, leżało pod schodami do sypialni.
– Co tu się
stało? – spytałam, rzucając papierowe torby na ziemię.
Paul zamknął
oczy, przełykając z trudem ślinę. Wyciągnął w moją stronę dłoń, a ja
natychmiast podeszłam i usiadłam przy nim, chwytając jego rękę. Dopiero z tak
bliskiej odległości wyczułam nieprzyjemny, ostry zapach alkoholu.
– Piłeś wódkę!?
– rzuciłam z niedowierzaniem.
– Ten chłopiec…
– zaczął, w ogóle nie reagując na moje słowa. – Ten maluch, którego widzę…
Siedzi tam – otworzył oczy, wskazując wolną przestrzeń pod ścianą, na której
wisiał plazmowy telewizor. – Patrzy na mnie. Uśmiecha się – mówił, znów tępo
wpatrując się w miejsce, które wskazał. – Chyba mnie lubi.
Kątem oka
obserwowałam punkt, w którym rzekomo miał znajdować się duch chłopca. Nie
zobaczyłam jednak nic poza szafką, na której stał odtwarzacz Blue-Ray i kilka
płyt.
Paula
przerastała cała ta sprawa z duchami. Wysłał mnie na zakupy, żeby zostać sam. A
ja, głupia, posłuchałam go i pozwoliłam mu siedzieć, myśleć i zadręczać się.
Zamiast wydawać pieniądze mogłam chociaż poszukać czegoś na ten temat,
spróbować dowiedzieć się, dlaczego właściwie Paul widzi duchy osób, które
zabił…
– Ma jej oczy,
wiesz? – mruknął. – Piękne oczy…
– Och, dość –
prychnęłam, nawet nie zastanawiając się nad znaczeniem jego słów i podnosząc
się z puchatego dywanu. – Musisz się położyć.
Pociągnęłam
Paula za rękę, chcąc pomóc mu wstać. Podniósł się z ziemi bez oporu, ale
niechętnie dał się poprowadzić w stronę schodów.
– Melody, nie…
To nie jest dobry pomysł… – mówił, gdy niemal siłą ciągnęłam go na piętro.
Szybko
zrozumiałam, co miał na myśli.
W dużym łóżku,
w czekoladowo-granatowej pościeli, leżała…
– Selena!? –
krzyknęłam z niedowierzaniem, puszczając dłoń Paula zupełnie, jakby mnie
poparzyła. – Doprawdy, Paul!? Selena!?
– Kiedy
zamierzałeś mi powiedzieć!?
– Nie
zdradziłem cię – rzucił Paul spokojnie, wyciągając z lodówki butelkę mocno
schłodzonej wody mineralnej.
– Więc co ta
zdzira robi w naszym łóżku? – wysyczałam, starając się opanować napływające do
oczu łzy.
Powinnam się
tego spodziewać. Wrócił do Polski dla niej, z troski o nią. Wciąż ją kochał,
więc to była tylko kwestia czasu, aż znów zajmie miejsce u jego boku. A ja,
głupia, wierzyłam, że wybierze mnie i w końcu odwzajemni uczucie, którym go
darzyłam.
– Śpi, jak
widziałaś – westchnął, wskakując na kuchenny blat, by rozsiąść się na nim
wygodnie. – Uważaj na słowa. I nie rób scen.
Duszkiem wypił
całą zawartość butelki, którą zgniótł jednym ruchem. Jego wzrok powędrował do
schodów, co dało mi do zrozumienia, że przy nich kogoś zobaczył.
Ostatnimi czasy
Paul coraz częściej mnie przerażał. Miewał napady złości, ciche dni stały się u
nas normą, a wspólne spędzanie wolnego czasu odeszło w niepamięć. Po tym, co
zastałam w mieszkaniu, bałam się go jeszcze bardziej niż kiedykolwiek
wcześniej.
– Więc DLACZEGO
Selena śpi w naszym łóżku? – spytałam ostrożnie.
– To długa,
skomplikowana historia. Nie chcę o tym mówić – powiedział stanowczo, wciąż
wpatrując się w schody.
– Ale ja chcę!
– wypaliłam, drżąc z powstrzymywanej złości. – Mam prawo wiedzieć! Wysyłasz
mnie na zakupy, a gdy wracam do domu zastaję TO… – wskazałam na porozbijane
meble. – Ty śmierdzisz prymitywnym alkoholem, którego normalnie nie pijasz,
bredzisz coś o tym duchu chłopca, a w naszym łóżku śpi twoja była dziewczyna,
którą wciąż kochasz!
Nie
odpowiedział. Podniósł wzrok nieco wyżej, a ja z wściekłością ponaglająco
tupnęłam nogą. Miałam prawo usłyszeć kilka słów wyjaśnień! Mógł mnie rzucić,
ale nie miał prawa traktować mnie w ten sposób, poniżać i oszukiwać!
Podążyłam wzrokiem
za jego spojrzeniem, gdy głośno przełknął ślinę. Na schodach stała Selena.
Spoglądała to na mnie, to na Paula, a na jej twarzy malowała się dezorientacja.
Zmierzyłam ją chłodnym spojrzeniem. Nawet po wstaniu z łóżka wyglądała niemal
idealnie, co rozzłościło mnie jeszcze bardziej. Czarne, obcisłe legginsy
idealnie eksponowały jej szczupłe nogi i kobieco zaokrąglone uda. W dłoni
trzymała długie, lśniące, czarne kozaki na wysokiej szpilce. Luźna, szara,
męska bluza wisiała na niej, ale mimo to prezentowała się całkiem nieźle…
– I jeszcze ma
na sobie TWOJE ciuchy! – wypaliłam z piskiem, wskazując oskarżycielsko na
dziewczynę na schodach.
– Melody,
proszę… – westchnął Paul ze zrezygnowaniem.
Zeskoczył z
blatu, wrzucił zgniecioną butelkę do kosza na odpady i oparł się o szafkę,
zakładając ręce na piersi.
Napięłam
wszystkie mięśnie. Starałam się powstrzymać od rzucenia na dziewczynę i
wyssania z niej kuszącej, anielskiej energii. Była taka silna, słodka, tak
delikatna i niewinna…
– Jak się
czujesz? – spytał Selenę, która powoli zeszła ze schodów i objęła się
ramionami, spuszczając głowę.
Brązowe włosy,
trochę potargane od snu, opadły jej na połowę twarzy, tworząc nieco tajemniczą
zasłonkę. Paul drgnął, ale w ostatnim momencie powstrzymał się i zmierzwił
sobie włosy. Mogłabym przysiąc, że korciło go, by czule odgarnąć włosy Seleny.
Skrzywiłam się,
chrząknęłam ponaglająco.
– Dobrze,
dziękuję – szepnęła dziewczyna, po czym usiadła na schodku i zaczęła wciągać
wysokie kozaki. – Pójdę już…
– Odwiozę cię –
zaoferował natychmiast.
Zdawało mi się,
że żadne z nich nie zwraca już na mnie uwagi. A już na pewno nie Paul,
wpatrujący się w Selenę z mieszaniną smutku, uwielbienia i troski.
– Poradzę
sobie. Dziękuję, bardzo mi pomogłeś… I naprawdę…
– Seleno,
nalegam.
Uniosłam brwi i
zamrugałam gwałtownie.
– Wciąż tu
jestem! – przypomniałam ze zniecierpliwieniem.
Paul chwycił
leżącą na kanapie koszulkę, jednym ruchem założył ją i podszedł do mnie.
– Porozmawiamy,
kiedy wrócę – wyszeptał, chwytając moją twarz w dłonie. – Obiecuję.
Delikatnym
pocałunkiem próbował mnie przekonać, że wszystko będzie w porządku.
Nie do końca
byłam w stanie w to uwierzyć…
***
– Co właściwie
oznacza zaprzedanie duszy? Tak w praktyce… – spytała Selena. – Oczywiście
oprócz tego, że nie mogę spać… Bo wiesz… Sam brak snu nie jest najgorszy.
Przynajmniej nic mi się nie śni, a ja przecież nie lubię swoich koszmarów…
Paul uśmiechnął
się pod nosem. Nie miał zamiaru opowiadać Selenie, co ją spotka, jeśli nie uda
im się odzyskać prawa do jej duszy, ale same wspomnienie koszmarów dziewczyny
przywodziło mu na myśl te dobre chwile, które spędzili razem.
Czarny Aston
Martin powoli skręcił w prowadzącą do centrum, zakorkowaną ulicę. Paul nie
odpowiedział. Delikatnie wcisnął hamulec, zastukał knykciami w kierownicę.
– Set
zainteresował się mną dlatego, że jestem Dzieckiem Księżyca? Tylko o to mu
chodziło… Nie chciał mi wcale pomóc… – dopytywała się. – Dlaczego jedziemy
przez centrum?
– Sporo wypiłem
– przyznał Paul, wzdychając ciężko. – Policja nie zatrzymuje do kontroli
kierowców, którzy stoją w korkach.
Pokiwała głową,
ale odniósł wrażenie, że wcale go nie słuchała. Wydawało mu się, że myślami
krąży zupełnie gdzieś indziej.
Nie był skory
ani do rozmowy, ani do rozmyślania. Chciał jak najszybciej odstawić Selenę do
domu, do Tylera, przy którym byłaby bezpieczna, potem szybko odbębnić rozmowę z
Melody i zaszyć się gdzieś. Gdziekolwiek, byle jak najdalej od całego tego
zamieszania.
Selena miała po
części rację: Set wcale nie chciał jej pomóc. Z pewnością fakt, iż była
Dzieckiem Księżyca wpłynął na wybór ofiary, jednakże Setowi chodziło o coś
znacznie więcej…
– Czy Set
powiedział ci coś jeszcze? Cokolwiek? – spytał, odchrząknąwszy delikatnie.
– Nic
znaczącego… Tylko tyle, że dotrzyma danego mi słowa i zginą ci, którzy zabili
dzieci. W tym ty… – ostatnie zdanie powiedziała niezwykle cicho i z bólem.
Paul
zesztywniał, wpatrując się we wsteczne lusterko. Mały, ciemnooki chłopiec
siedział na środkowym siedzeniu.
Teraz Paul
patrzył na malca zupełnie inaczej. Nie widział w nim nieznajomego ducha, który
nawiedzał go i psuł nastrój. Widział w nim swoje dziecko. Swojego synka,
którego tak bardzo chciał dotknąć, przytulić, pobawić się z nim. Nie miał
pojęcia, dlaczego wcześniej nie zauważył podobieństwa między duchem a Thomasem,
gdy był mały. Wyglądali przecież niemal identycznie, a jedyne, co ich różniło,
to oczy…
Tommy
odziedziczył szare, głębokie oczy po ojcu.
Jego drugi
synek kolor oczu dostał po matce…
– Seleno…
Przepraszam cię. Przepraszam… – powiedział łamiącym się głosem. – Nie chciałem
tego… Nie wiedziałem…
Może
spowodowała to zbyt duża ilość alkoholu, może nadmiar wrażeń, ale Paul nie
panował nad napływającymi do oczu łzami. Choć tak bardzo chciał się ich pozbyć,
to zbierało się ich więcej i więcej.
Chłodna,
delikatna dłoń musnęła jego, spoczywającą na skrzyni biegów. Odwrócił wzrok,
zabierając dłoń i szybkim ruchem otarł oczy.
Uspokój się!, nakazał sobie w myślach.
– Dlaczego nie powiedziałaś
mi wcześniej? Dlaczego nie powiedziałaś wtedy…?
– Teraz sama
już nie wiem – przyznała, wzdychając ciężko. – Miałeś tyle na głowie, tak dużo
się działo… Krzysiek, Justin, Michael. Tak się cieszyłam z tego, że jednak
żyjesz i że jest między nami dobrze, że chyba nie chciałam tego psuć.
– Psuć!? –
wykrztusił z trudem, naciskając pedał gazu, gdy sznur samochodów przesunął się
o kilkanaście metrów.
Unikał
spojrzenia na Selenę. Wiedział, że może zbyt szybko wymięknąć, a gdzieś z tyłu
głowy miał zakodowane, że przecież w domu czeka na niego Melody…
– Chciałam ci
powiedzieć, ale nie wtedy. Chciałam żebyś najpierw pozałatwiał te wszystkie
sprawy, dla których musiałeś się gdzieś zaszywać. Żeby Justin zniknął, Krzysiek
nauczył się żyć z upioryzmem, a my bylibyśmy naprawdę szczęśliwi i znów sobie
ufali. Jak kiedyś…
Pokiwał
nieprzytomnie głową. Wtedy nie widział nic złego w swoim zachowaniu – dopiero
teraz zauważył, że pozostawiało wiele do życzenia…
Selena
potrzebowała jego wsparcia i opieki, była przerażona przepowiednią i
opuszczona. A on nie zrobił nic, by jej pomóc. Słuchał Justina, znikał,
przemienił jej brata i zostawił go na pastwę losu. Okłamywał Selenę… W dobrej
wierze, ale zawsze…
To on zniszczył
ich związek.
Tylko on...
W następnym odcinku:
* [...] zapomniałam o złości i zażenowaniu jego zachowaniem. Liczyła się dla mnie bliskość, której skrycie tak bardzo pragnęłam przez te miesiące. Ręce błądzące po moich nagich plecach, palce rozpinające mój czarny stanik… Przyspieszone bicie serca, które na pewno wyczuwał…
* [...] zapomniałam o złości i zażenowaniu jego zachowaniem. Liczyła się dla mnie bliskość, której skrycie tak bardzo pragnęłam przez te miesiące. Ręce błądzące po moich nagich plecach, palce rozpinające mój czarny stanik… Przyspieszone bicie serca, które na pewno wyczuwał…
Zapaliła się w moim sercu nadzieja, że jednak do siebie wrócą! A zwłaszcza czytając zapowiedź kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że chodzi o Paula i Selene! Boże, ja marzę, by znowu było ze sobą ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem, jakim cudem wyczekam kolejnego rozdziału, ale modlę się, by pojawił się jak najszybciej :)
Melody mnie irytuje swoim jestestwem. Takie sceny robić .. Paachnie mi to blondynką - plastikiem. Cóż .. to tylko wybór Paula .. :(
OdpowiedzUsuńNa końcu aż się wzruszyłam gdy on zaczął płakać i w końcu sobie uświadomił, że to on wszystko zniszczył !
taka-se-nazwa.blog.onet.pl
Rozdział jak zwykle ciekawy. Lubię Twój styl, naprawdę. Jest dość lekki, ale bez przesady.
OdpowiedzUsuńMelody. No tak, ona mnie wkurza od początku. Lata za Paulem, ciągle tylko narzeka i narzeka. Dobrze wie, że Paul już nie jest tym, kim był wcześniej, a i tak nie może się odczepić. Zachowuje się, jakby była ślepa - przecież widać, że Paul dalej kocha Selenę, tak?
No cóż, teraz przejdę do mniej przyjemnych rzeczy. Błędy. A tak właściwie to tylko jeden.
"Chciałam żebyś najpierw pozałatwiał te wszystkie sprawy, dla których musiałeś się gdzieś zaszywać."
Brakuje przecinka po "chciałam".
I to by było na tyle. Mam nadzieję, że jeszcze znajdujesz czas na pisanie. Życzę weny i pomysłów.
Ach, no i zrób coś z Melody, bo jest sztuczna i nie pałam do niej sympatią. Ale za to podoba mi się postać Seleny :). Ciekawie przedstawiłaś jej zmianę, mam nadzieję, że jednak nie przesadzisz.
No dobra, do następnego rozdziału. Czekam z niecierpliwością :).
Elif
Chyba najbardziej podoba mi sie zapowiedź następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuń